Menu Zamknij

Kategoria: kulinarne

WALDMEISTER

A ja mam dla Was – może nie mistrza Yodę ale Mistrza LASU – z niem. WALDMEISTER. Dla niewtajemniczonych jest to popularny niemiecki i szwajcarski truneczek podobny do likieru oparty na bazie jednego aromatycznego ziela – marzanki wonnej.
Marzankę zbieramy jeszcze teraz w czerwcu kiedy obficie kwitnie, ziele dobrze wcześniej delikatnie podsuszyć lub przydusić ( zabieg podobny do traktowania ziela nostrzyka by wyciągać kumaryny). Takie ziele umieszczamy w słoju zalewając ciepłą wodą z rozpuszczonym cukrem w proporcji 3:1.
Pozostawiamy na dobę pod przykryciem a następnie zalewamy alkoholem do uzyskania widełek między 20 a 30 % alkoholu. W ciemnym naczyniu pozostawcie wasz nastaw na 2 do 3 tygodni i delektujcie się intensywną zielenią, słodyczą i kumarynami.
Krzyś 

Flaki z boczniaków

Jak flaki z olejem… nie znaczy że musi być nudno. W styczniu w lesie znajdziecie boczniaki a z nich wege flaczki jak marzenie :
300g boczniaków skrój wszerz w cienkie paski (to jest ta imitacja flaczków właśnie)
, zalej wodą i gotuj na małym ogniu z dodatkiem 2 łyżek oliwy, pokrojonej pory, startej marchewki, liściem laurowym, zielem angielskim, majerankiem, wędzoną papryką, pieprzem i sosem sojowym, dla barwy i podbicia smaku można dorzucić łyżkę przecieru z pomidorów.
Palce lizać by Krzyś, boczniaków szukajcie na drzewach liściastych – poznacie je bez problemu po tym że rosną gromadnie i krótki trzon przyrasta wyłącznie od boku do drzewa.

Rodzynki

Żeby nie było że prócz warsztatów nie ogarniamy 😉 październik nam minął jak powiew babiego lata więc nadrabiamy w lukach czasowych sezonówki, tudzież octy, Oxymel na bieżąco, kalina, miechunka, ognik, jarzębina i głóg proszą się o uwagę, pigwa i pigwowiec mają chrapkę na procenty, a część trzeba ususzyć do wkładki na zimowe herbatki. Z dzieł chwili posuszyli tarninę, te drobne winogrona co ich nikt jeść nie chce na rodzynki, no i banan w myśli fit i dla dziecków.
Jeszcze ziołowe listopadowe, grudniowe maściowe i prezentowe vol. 2 do wzięcia przed świąteczną labą – pieczywo tak nie schodzi jak warsztaty 💚 łapcie gorące
Przepis na rodzynki :
Zbierzcie winogron, winogrona nie myjemy by zachować drożdże.
Suszymy z pestkami do momentu obkurczenia się skórki – łatwiej się ich pozbyć bez straty na miąższu.
Suszymy w temperaturze 50-60 stopni, w niższej potrwa to wieki.
Po ususzeniu mamy rodzynki eko, bez oleju, bez siarki, do ciasta, do octu, do ziarn kefirowych, do wcinania na sucho

Kawa z przytulii czepnej

TO JEST PROSTE !, TO JEST MEGA DOBRE 🙂 AROMAT I SMAK powalił nie tylko mnie. Bo właśnie ten czarny napitek towarzyszący nam z rana, w przerwie, czy po obiedzie można przyrządzić z „chwastów” 😉 znamy tą z cykorii, żołędzi, a i o korzeniu mniszka można usłyszeć.
Ale ta konkretna KAWA jest z przytulii czepnej !
Przytulię można stosować jak kawę, napar z nasion daje podobny smak, dzięki bliskiemu pokrewieństwu z tą właściwą kawą . Teraz jest czas na dojrzewanie nasion, ciemne owocki wystarczy zebrać do dużego garnka i wydmuchać resztki roślin – owoce prażymy kilka minut na suchej patelni aż poczernieją i mielimy w młynku . Zostaje tylko zalać jak tradycyjną kawę i cieszyć się osobiście zebraną, prażoną i przyrządzoną kawą rodowodem z łąki 🙂.
Przytuliowa kawa daje małego kopa i orzechowy aromat, nie ma w niej kwaskowości czy goryczy, reszta ziela to źródło kumaryny o działaniu uspokajającym i źródło krzemu. Najefektywniej pozyskać owoce z przytulii czepnej jako że ich rozmiary są większe i stanowiska rozleglejsze, zbierajcie się już wkrótce do prażenia – efekt zadowolenia murowany.
Krzyś

Ratafia kwiatowa

Jabłonka poleca się na pyszną herbatę. Ale nie tylko. Poleca się również na świetną ratafię kwiatową, którą to przypadkowo zrobiliśmy rok temu. Aktualnie mamy w niej już jabłonkę, fiołki i lilaka. Niedługo akacja, czarny bez, lipa i co w rękę wpadnie. Pamiętajcie tylko: zanim dorzucicie coś do ratafii kwiatowej, najpierw o tym poczytajcie aby nie zrobić sobie i innym krzywdy. Unikajcie konwalii, kokoryczki, kosaćca i na wszelki wypadek innych koko xD Różę dodajcie. I lawendę ❤

 

Domowy almette

Domowy almette z czosnkiem niedźwiedzim, bluszczykiem kurdybankiem i odrobiną podagrycznika.
Proste:
Zbierz zioła. Umyj. My podagrycznik i kurdybanek mamy pod domem, a czosnek niedźwiedzi od kuzynki (jeszcze jest, jeszcze chwila). Posiekaj. Weź garść orzechów włoskich, nerkowców lub migdałów, co tam masz w domu i takoż posiekaj. Wrzuć do miski to wszystko razem z serem białym o dowolnej zawartości tłuszczu i niewielką ilością jogurtu naturalnego. Dodaj soli dla smaku jeśli uznasz, że potrzebujesz. My dolaliśmy również ciut świeżo tłoczonego oleju lnianego.
Ilościami składników żongluj dowolnie.
Wszystko razem zblenduj.
Smacznego! 😃
Ps. Możesz dodać inne smaczne i zdrowe zioła. Rozejrzyj się 🙂
Ewa

Gruszki na patelni- jak zabłysnąć na grillu

Gruchy na patelni – no jak zabłysnąć na grillu w sezonie jak nie z domową nowalijką? . Przepis dla opornych w oczekiwaniu na produkcję musztardy.
Obierz, zgnieć, lub rozdziab przejrzałe gruchy,
zabierz gniazda nasienne, lub to co z nich zostało… smaż na patelni dodając gałkę muszkatołową, pieprz cytrynowy, słoiczek musztardy francuskiej i łychę rosyjskiej.
Ostudź i szpanuj 😎
Made by Krzyś

Orzechówka na problemy trawienne

Na ostatni dzwonek – ale być musi. W każdym domu, według tysiąca receptur, najważniejszą podstawą orzechówki jest : zielony owoc. W tym roku potęgujemy moc orzecha bylicą estragon – czemu nie pospolita, piołun? bo z większą ilością tujonu trzeba ostrożniej. Bylica estragon posiada bogatszy zasób olejków, słodki smak i zapach, a przede wszystkim doskonale reguluje pracę jelit i żołądka, do takiego duetu warto dodać korzeń rzepiku.
Niech moc będzie z Wami – po trzykroć 😎
Mejd baj Krzyś

Ratafia kwiatowa- nalewka z kwiatów

Ratafia kwiatowa?
Hmmm… zalałam alkoholem kwiaty głogu, to znaczy nalewkę normalną chciałam zrobić. Jakoś mało wyszło, więc za jakiś czas dorzuciłam chabrów i dodałam alkoholu, potem kwiaty czarnego bzu, a później już poleciałam z lawendą i różą. Być może wrzuciłam tam coś jeszcze, zdaje się, że jarzębinę i na pewno lipę. Nie słodziłam, zapomniałam o tym i tak sobie stało na piecu. Dzisiaj potrzebowałam słój na ocet malinowy więc postanowiłam to posłodzić miodem i przelać do butelek. Okazało się jednakże, że wyszło coś zupełnie, absolutnie obłędnego w smaku i to bez słodzenia. Zapach, smak i kolor ❤ Zrobiłam tego zdecydowanie za mało 🙁 Teraz już niestety nie ma szans na kolejną, ale polecam w przyszłym roku.

Jak zrobić imbir kandyzowany

Dzień dobry 😃
Kto robi kandyzowany imbir? Kiedyś dostałam w prezencie od Pauliny z Warszawy i od tamtej pory jestem w nim zakochana, zimą jest to niezbędna pozycja w mojej kuchennej szafce. Świetnie nadaje się również na prezent dla kogoś bliskiego- zapakowany w ładny słoik zachwyci i zaskoczy obdarowanego.
Zazwyczaj robię to na oko, ale jeśli ktoś nigdy nie robił, to myślę, że chciałby poznać proporcje.
Zatem bierzemy:
pól kilograma imbiru
900 g cukru (jaki tam chcecie)
litr wody
Imbir obieramy i kroimy w kosteczkę (ok 0,5-1 cm) lub na cieńkie plasterki. Robimy to w poprzek włókien, co jest nieco trudniejsze niż wzdłuż. Wrzucamy do garnka i zalewamy wodą lekko ponad zawartość. I teraz, w zależności od tego czy chcemy uzyskać efekt końcowy bardziej lub mniej pikantny, zagotowujemy raz lub dwa, po każdym razie odcedzając pokrojony imbir. Ja gotuję raz. Następnie wlewamy już ten wcześniej przygotowany litr wody i gotujemy. Po zagotowaniu należy dodać cukier, doprowadzić do rozpuszczenia i potem już gotować na bardzo małym ogniu, bez pokrywki. Gotowanie u mnie trwa zazwyczaj 1,5-2 godziny.
Po tym czasie wyjmujemy imbir z syropu, najlepiej łyżką cedzakową i obtaczamy w zmielonym cukrze ( zapomniałam- z tego kilograma odłóżcie jakieś 100g żeby było na posypkę) i suszymy. Można w piekarniku, można na piecu- jak komu dane. Po wysuszeniu pakujemy do słoików. Jeśli chcemy dać komuś w prezencie to jest też dobry moment aby ukryć część przed rodziną. Uwierzcie mi, że zjedzą każdą ilość.
A co z syropem, który zostawiliśmy w garnku? Nie wylewamy. To znaczy wylewamy, ale do butelek. Będziemy go używać do herbaty, kawy, piwa, a nawet do lodów.
W tym roku ręka mi się omsknęła i dodałam do imbiru cynamonu i kardamonu. To była decyzja jednocześnie dobra i zła. Dobra, bo smak jest rewelacyjny, zła, ponieważ syrop jest glutem ciągnącym się na metr. Co zasadniczo nie przeszkadza w jego spożywaniu, jednakże do kolejnej partii cynamon i kardamon dodam do cukru, w którym będę obtaczać kostki.
I jeszcze kilka słów o właściwościach imbiru – żródle wapnia, fosforu i magnezu. Najczęściej wykorzystujemy kłącze imbiru kulinarnie, zwykle jako przyprawę podbijającą smak potraw. Dodajemy go do konfitur, piwa, kawy, herbaty, piernika i kompotów. Zapach ma bardzo ostry ze słodką nutą, za to w smaku jest mocno ostry, palący. Leczymy nim przeziębienia, gdyż imbir ma silne działanie odkażające i przeciwzapalne. Do tego rozgrzewa i działa przeciwbólowo, co można wykorzystać przy bólach stawów, migrenach i bólach miesiączkowych. Ponadto imbir poprawia koncentrację i pamięć, a także poprawia krążenie. Stosowany z powodzeniem może być również przy nudnościach, wzdęciach i zaparciach. Napar z kłącza imbiru o poranku polecany jest przy kuracjach odchudzających. Niektórzy twierdzą, że imbir jest afrodyzjakiem. Być może, w końcu odświeża i odkaża – również jamę ustną. Jedno jest pewne: zdecydowanie nadaje charakteru każdej potrawie.
Idźcie i róbcie.