Menu Zamknij

Autor: Ewa z Chwaściarni

Mieszam i wzruszam się 🙂

Mydło sodowe

Było krojone xD Przedstawiamy pierwsze mydło sodowe Ponurego Mydlarza Przemysława (potasowe gospodarcze ma już za sobą).
Było zabawnie ponieważ po zrobieniu biegał do foremki co 10 minut i zaglądał. Rano, ledwie oczy otworzył, również xD
Teraz chodzi trzy razy większy z dumy, coś czuję, że to nie będzie ostatnie 😎.
Jeśli chodzi o kolorystykę niezbyt ponurą, to owszem, kolory wybrałam ja, bo wiosna 😃
Ale cała reszta absolutnie nie moja, ani Krzysztofa- chyba widać po stylu 😃
W składzie masło kakaowe i shea, kokos, oliwa z oliwek i kakao jako posypka.
Pachnie cynamonem i pomarańczą.
Idę zjeść sernik xD
A potem może nauczę się fotografować robale…

Żel do dezynfekcji

Wrzucam ostatni wynalazek bo w końcu jest czas na eksperymenty. Mega wydajny żel w temacie. Można stosować na sucho ochronnie lub jako mydło dezynfekujące. Wystarczy odrobinę nanieść na palec i rozetrzeć w dłoniach suchych lub wilgotnych do mycia.
W składzie na 80ml. (wybaczcie plastik – już nawet o opakowania ciężko) :
– 20ml gliceryny
– 20ml beteainy
– 25ml spirytusu
– 10ml ekstraktu alko z wrotyczu i macierzanki
– 5ml olejków : u mnie bazylia, drzewo herbaciane i rozmaryn.
/Krzysztof/

Pudrowy szampon

Stardust 😃
Pudrowy szampon testuję od paru dni i poza problemem z aplikacją pod prysznicem nie widzę w nich wad. Akurat jestem osobą, która nienawidzi gdy woda leci do oczu (soczewki kontaktowe) i nigdy nie stoję pod lejącą się wodą, a raczej nią się polewam. Zatem dla mnie nie ma przeszkód w stosowaniu, odpowiednią ilość proszku odmierzam sobie wcześniej i nie szoruję po moich włosach twardą kostką.
Puder robi się cudownie prosto i szybko. Kluczem oczywiście jest skład i proporcje.
Szampon, który w tej chwili testuję zawiera w sobie:
SCI – Sodium Cocoyl Isethionate, łagodny surfaktant wytwarzany z oleju kokosowego, obecnie mój ulubiony i testuję różne nowe receptury z jego udziałem
Biała glinka- delikatnie oczyszcza i łagodzi podrażnienia
Shikakai- wiadomo zawiera saponiny, oczyszcza i jednocześnie odżywia, u mnie pomaga zachować lekkość loków (a raczej moje włosy to fale)
Proszek z pomarańczy- nadaje miękkości włosom
Proszek z banana- nawilża , odżywia i nadaje miękkości
Inulina- wygładza włosy i dodaje im blasku
Poliquanternium -10 – kationowy środek kondycjonujący do włosów, tworzy na włosie filtr ochronny, przeciwdziała elektryzowaniu, ułatwia rozczesywanie, a dodatkowo wzmacnia pienistość produktu.
Można sypnąć porcją bezpośrednio na mocno mokre włosy, wytworzyć pianę, umyć i spłukać. Można też wcześniej zalać odmierzoną porcję gorącą wodą , rozpuścić całość i wtedy umyć jak zwykłym szamponem. Jak kto woli.
Macie teraz trochę wolnego i zdroworozsądkowo powinniście pozostać w domu( ja niestety wciąż chodzę do pracy), więc zachęcam do doświadczeń i stworzenia własnego gwiezdnego pyłu.
Moje proporcje:
SCI 37 %
Glinka 10 %
Shikakai 25 %
Proszek z pomarańczy 21 %
Proszek bananowy 3 %
Inulina 3 %
Poliquanternium 10- 1 %
Oczywiście mieszacie dowolnie co Wam pasuje. Proponuję mini konkurs na grupie Mieszadło w tej sprawie 😃 Miłego ❤

Szampon w proszku

Było to tak, że wpierw podjarałam się myślą o szamponie w proszku. Maksymalnie. Zrobiłam go oczywiście zaraz po proszku do twarzy, ale jako, że byłam świeżo po hennie to nie używałam go w ten sam dzień, tylko gapiłam się tam na niego co jakiś czas z uczuciami.
Dziś w pracy poszłam do kolegów (budowlana firma, przypomnę) i chwalę się, że zrobiłam szampon w proszku. Zapadła cisza. No to pytam co oni na to.
-A wiesz, że my to mamy gdzieś ? Ja się myję cały tym ostatnim szamponem od Ciebie.
-No, ale heloł w proszku, czaicie bazę?
-A jak w proszku to ci powiem, że bez sensu, bo pod prysznicem zaraz zaleje cały słoik wodą i tyle z proszku. Idź wymyśl coś innego.
Poszłam. Taka lekko zrezygnowana.
W domu zaś postanowiłam mimo wszystko wypróbować, skoro już było gotowe.
Odsypałam 2 gramy do pojemniczka (tak sobie wymyśliłam te 2 gramy, tzn wyszło mi to po bardzo skomplikowanych obliczeniach) i poszłam myć włosy. Zmoczyłam całość, nasypałam proszku i zrobiłam szuru buru. Tadam. Niech gadają co chcą, ja jestem bardzo zadowolona. Wielka piana, którą umyłam się cała i wszystko wokół, włosy ładnie domyte, z płukaniem żadnych problemów. Nie plątały się w trakcie, ani nie były szorstkie po. Oczywiście odżywkę też nałożyłam, wiadomo, szampon żaden moich włosów nie odżywi. Po wysuszeniu fryzury mówię tej wersji zdecydowane TAK.
Jest bardziej wydajny niż ten w kostce, wcale nie widzę niewygody w stosowaniu, wystarczy wcześniej przygotować sobie odpowiednią ilość. Drugim sposobem jest zalanie 2,5 g proszku 50 ml gorącej wody. Też działa.

Proszek do mycia buzi

Czym kto myje buzię to jest jego sprawa.
Ja myję tym co mam pod ręką i też nikomu nic do tego. Pracuję w firmie budowlanej gdzie pył i brud, nawet w biurze, jest codziennością, zatem moja skóra potrzebuje dobrego czyszczenia każdego wieczoru. Ostatnio przypomniałam sobie, że kiedyś dawno, moja młodsza siostra podarowała mi proszek do mycia twarzy i to był bardzo fajny produkt. Nie drapał jakoś specjalnie, nie wysuszał też z przesadą, a po użyciu skóra była gładka i czysta. I był mega wydajny, nie mogłam go wykończyć.
Zrobiłam sobie chyba coś bardzo podobnego, bo jest w proszku i działa tak samo dobrze. Wykorzystałam do tego SCI (Sodium Cocoyl Isethionate), Tak, tak, znacie go z szamponów w kostce–łagodny surfaktant z oleju kokosowego, nie powinien podrażniać ani uczulać (aczkolwiek wszystko się zdarzyć może, znam osoby uczulone). Do tego glinka, ja użyłam białej ponieważ mam pod ręką. Następnie użyłam proszku z wąkroty zwyczajnej (mam tuż za domem zatem sproszkowałam), ekstraktu w proszku z irysa, który oczyszcza i nawilża skórę, skrobii ziemniaczanej (skrobia ziemniaczana dostępna w zasadzie w każdym sklepie jest tematem na osobny wpis-warto stosować kosmetycznie), spiruliny i mleka w proszku, którego resztki w szafie posiadała. Dołożyłam też lukrecję, ale kto nie ma w domu, to z kupieniem mógł już się zrobić problem, ponieważ ludzie wykupują masowo w ramach ochrony przed koronawirusem. Kosmetyczne lukrecja łagodzi stany zapalne i podrażnienia. Zmieszałam to wszystko i już. W drugiej butelce to czerwonawe, no może brązowawe, to takież myjadło z czerwoną glinką, płatkami róży i hibiskusem. Dla bardzo starych ludzi stojących nad grobem, którzy dodatkowo mają problemy z pękającymi naczynkami.
Piękne są, nieprawdaż? Rozejdzcie się zatem i sporządźcie sobie taki puder, zapewniam zadowolenie. Chyba. Raczej 🙂
Zapomniałabym . Kluczowe są proporcje. Żeby nie zrobiła nam krzywdy zbyt wielka ilość SCI.
Proszek do mycia wersja pierwsza (wszystko w proszku, zmielone na pył) :
15 % irys
4% hibiskus
15% róża
15% glinka czerwona
20% mleko w proszku (w wersji wegańskiej mąka owsiana)
25% skrobia
Wersja druga też na starość, delikatnie na przebarwienia i dla bardziej wrażliwych :
10% lukrecja
5 % wąkrotka
15% irys
15% glinka biała
10% spirulina
15% mąka owsiana
22% skrobia
Tę wersję wzbogaciłam sobie jeszcze proszkiem z aloesu i kwasem hialuronowym oraz alantoiną
Trochę to wszystko na żywioł tworzyłam, ale w użyciu jest dość przyjemne i zadowolonam. Myślę, że na tej podstawie możecie stworzyć swoje własne proszki trzymając się mniej więcej proporcji :
20-40% mleko w proszku lub mąka owsiana
10-30% glinek
30-40 % proszków ziołowych
4-6% Sodium Cocoyl Isethionate
2-5% dodatków (witaminy, kwas hialuronowy, bromelaina, aloes, alantoina).
Używamy sypiąc odrobinę na dłoń, do tego trochę wody i spieniamy, po czym myjemy taką pastą buzię. Spłukujemy. Cudownie 😃
I owszem. W ten sam sposób możemy przygotować sobie bardzo szybko szampon w proszku. Przepis będzie jakoś niedługo.

Co zrobić z resztkami szamponu w kostce

Często pada pytanie co zrobić z resztkami szamponu w kostce, bo to wchodzi we włosy, ciężko rozprowadzić i w ogóle ucieka z rąk, krótko mówiąc idzie na zmarnowane. Otóż wystarczy takie skrawki pokruszyć i zalać wrzątkiem. Jeśli szampon zawierał w składzie emulgator kationowy(BTMS, Varisoft, behetrimonium chloride czy inne) to płyn wyjdzie bardziej gęsty, jeśli nie, to nie 😉
Jak to zrobić?
5 g resztek szamponowych(mniej więcej jedna czubata łyżeczka) pokruszyć i wrzucić do szklanki, a następnie zalać je 100g wrzątku lub mocno gorącej wody czy naparu z ziół (około pół szklanki). Intensywnie wymieszać, zostawić do rana. Przy moich długich włosach wystarcza jeszcze na 3-4 mycia, ilość wytworzonej piany spokojnie umyje jeszcze całe ciało twe.
Tak robię z resztkami w garach po robieniu szamponów, zawsze tego zostaje przynajmniej na 200 ml szamponu.
Miłego mieszania ❤

Odżywka do włosów na BTMS

Jak zrobić fajną odżywkę do włosów na BTMS? To powtarzające się pytanie w wiadomościach od Was.
Dziś powiemy nie tylko jak ja zrobić, ale także jak podkręcić, żeby wiała luksusem i jak zrobić jej zapas bez konserwantów, żeby potem nie babrać się w garach , a mieć gotową, łatwą w obróbce bazę.
 Kationowy emulgator BTMS czyli taki, który nie tylko emulguje naszą odżywkę, ale też kondycjonuje włosy. Emulgator kationowego powszechnie używane są w produktach do włosów. Jeśli po odżywce Wasze włosy są miękkie, gładkie i dobrze się rozczesują, to jest to najczęściej ich zasługa.
Z czym zmieszamy nasz BTMS? Z alkoholem cetylowym, który dodatkowo wygładzi włosy, masłem odpowiednim dla nas, oraz olejem. Olej i masło powinny być z tych, które są odporne na działanie temperatury, ponieważ przygotowujemy wszystko na gorąco.
Moje składniki:
15 g BTMS
13 g alkoholu cetylowego lub cetearylowego
15 g masła shea, kakaowego lub innego dobrego dla Twoich włosów
13 g oleju abisyńskiego, migdałowego lub innego dobrego dla Twoich włosów, ale odpornego na działanie temperatury
3g gliceryny lub glicerytu ziołowego
Komentarz: zazwyczaj używam masła shea, gdyż dużo lepiej wpływa na moje włosy. Tekst piszę będąc nad morzem i przy sobie mam tylko masło kakaowe, stąd ono na zdjęciu, moje masło shea czeka na mnie w Prostej Kostce w Gdyni, gdzie jutro poprowadzę warsztaty z kosmetyków do włosów. Nie dodałam też w pierwszej fazie do tej odżywki żadnego glicerytu, bo nie chciało mi się wracać do samochodu, ale to akurat w tym momencie nie miało większego znaczenia. Nie ma zdjęć rozpuszczania Varisoftu i mieszania składników gdyż miałam mały kubeczek i walczyłam z wiatrem. Koniec.
Rozpuszczacie Varisoft bezpośrednio na ogniu(małym), dorzucacie alkohol cetylowy, mieszkacie do momentu gdy całość lekko zawrze. Wtedy należy wymieszać intensywnie aby całość się rozpuściła (ten emulgator niestety ma to do siebie, że słabo mu idzie rozpuszcza nie w kąpieli wodnej),. Zdejmuje ie z ognia, dodajecie masło shea czy tam inne, gdy się rozpuści dokładamy olej abisyński czy migdałowy, mieszamy, a po lekkim przestudzeniu dolewacie gliceryt. Intensywnie zamieszajcie i do foremki. Możecie zrobić w kilku małych foremkach, bo oto teraz dopiero zaczyna się zabawa.
Po zastygnięciu wyjmujemy odżywki z foremek i w zasadzie jeśli nie użyliśmy masła kakaowego to można używać bezpośrednio na włosy taką kostkę, ale wiele osób twierdzi, że jest zbyt tępa. Ok, w takim razie znalazłam się rozwiązanie.
Bierzemy słoiczek lub butelkę ok 100 ml.
6 g naszej odżywki w kostce, kroimy lub kruszymy na małe kawałki, wrzucamy do tego słoika i zalewamy 50g wrzącej wody. Mieszamy, wstrząsamy aż do rozpuszczenia odżywki(uwaga, nie poparzcie się, róbcie to przez ściereczkę czy jakoś tak). Początkowo odżywka będzie bardzo rzadka, ale zostawcie ją na godzinę i wtedy do niej wroćcie.
Macie gotową gęstą bazę odżywkową. Teraz możecie stać się kosmetycznymi czarodziejami 😃
Ja do mojej odżywki nadmorskiej dodałam: łyżeczkę spiruliny
5 g oleju z nasion kolendry
3 g glicerytu z wierzbówki kiprzycy
5 g żelu aloesowego.
Wszystko dorzuciłem do butelki, powstrząsałam i oto jest. Jak wrócę z bursztynowych łowów to będzie używane 😃
O składnikach:
Spirulina wygładza, nabłyszcza i zwiększa objętość włosów. Zapobiega też ich wypadaniu odżywiają cebulki.
Żel aloesowy jest humektantem, nawilża włosy i skórę głowy, wygładza, wzmacnia cebulki, ułatwia rozczesywanie, łagodzi swędzenie.
Olej z nasion kolendry – pełen opis w niedawnym wpisie o wcierce kolendrowej.
O wierzbówce kiprzycy i jej zastosowaniu w kosmetyce pisaliśmy na 1000roslin.pl.
I jak? Czy taki przepis wygląda dobrze?
Jeśli porobiłam błędy to sorka, ale spieszę się nad morze i wrócę późno, nie mam czasu sprawdzać co napisałam 😃 Przepis niedługo wyląduje na blogu i wtedy poczynię korekty 🙂
Zdjęcia obrazują fazy dzisiejszego czynienia przedmiotowej odżywki 🙂
Ps. Zamiast Varisoftu możecie użyć oczywiście BTMS czy innego emulgatora kationowego. Bez problemów. Ja używałam BTMS, Varisoft BT, GSOFT EQF (to samo co Varisoft lecz pod inną nazwą handlową) i dwóch czy trzech, których nazw nie pamiętam. Jednakowoż zestawienie z posta wedle moich odczuć moim włosom odpowiada najbardziej. Bo przecież robię pod siebie 😃

       

Kolendra

Ja cię kolender… serio same korzyści z tej kolendry macie. Nać i nasiona w diecie to bogactwo. Wcześniej wspominaliśmy o maści rozgrzewającej również stawy, spożywanie liści jak i oleju, wpływa pozytywnie na stawy także wewnętrznie, w połączeniu z kozieradką działa cuda. Z innej strony kolendra będzie dla tych którzy cenią sobie przyśpieszenie i wspomaganie przemiany materii, w kuchni wschodniej doskonale współgra z kapsaicyną, w medycynie również. Skoro przyzwyczailiśmy się do picia czarnuszki, kolendra nie powinna stanowić większego problemu. W kuchni warto jedynie rozważyć dodawanie jej do potraw, sam olej już w niewielkiej ilości potrafi zdominować danie, zatem lepiej spożywać osobno.
Zdjęcie – internety, bo zjedliśmy zapasy zimą

Kolendrowa wcierka na porost włosów

Hej kolendra, dzień kolejny 😃
Jak już wspominaliśmy, kolendra ma fantastyczne właściwości, za które wdzięczne będą nam nasze włosy. Szczególnie te cienkie, wypadające lub z łupieżem. Olej z nasion kolendry, dzięki bogactwu minerałów i witamin, doskonale pielęgnuje skórę i włosy. Jako, że działa antybakteryjnie, pomoże nam także w walce z łupieżem. Wzmocni nasze cebulki włosowe, ponieważ poprawia ukrwienie naskórka, jednocześnie pielęgnując skórę głowy. Dodatkowo włosy będą bardziej odporne na wszelkie uszkodzenia, nie będą miały tendencji do łamania i rozdwajania. Najlepszą wiadomością jest jednak to, że przy regularnym stosowaniu oleju z nasion kolendry, włosy przestają wypadać w ilościach hurtowych i w ogóle rosną szybciej. Postanowiliśmy zatem połączyć siłę kolendry, kozieradki, oleju rokitnikowego i rycynowego w jednej wcierce regenerującej.
Szybki przepis:
20 g oleju z nasion kolendry
5 g oleju rokitnikowego
10 g oleju rycynowego
6 g naparu z nasion kozieradki
1 g olejku eterycznego z nasion kolendry, paczuli lub sandałowego
Oleje powinny być w temperaturze pokojowej, mogą być nawet ciut cieplejsze. Mieszamy je dokładnie z Imwitorem, a następnie, wciąż mieszając(używamy spieniacza bez sprężynki) , dodajemy w niewielkich ilościach napar kozieradkowy. Mieszamy do wchłonięcia i znów lejemy odrobinę i tak do końca. Potem olejki eteryczne. Gotowe.
Stosujemy wcierając dokładnie niewielkie ilości w skórę głowy (można delikatną ściereczką czy szczoteczką). Trzymamy ile damy radę, najlepiej wychodzi pójść w tym spać i rano dokładnie umyć głowę (ja, Ewa potrzebuję dwa mycia, ale Krzysztof już po jednym był wniebowzięty, ale Krzyś ma krótkie włosy, więc może temu tak). Krzysztof zachwycał się już wczoraj, ja dziś rano -włosy są delikatniejsze, a raczej bardziej miękkie , uniesione u nasady i sprawiają wrażenie, że jest ich więcej, tak jakbyśmy grzyw nabyli 😃 Ciekawi nas efekt po miesiącu lub dwóch.
Dla leniwych mamy też wersję wodną, ale stoi i czeka na rozwarstwienie lub nie. Zaglądamy tam 😃
Jeszcze jedno:
przed zastosowaniem wcierki, a w zasadzie raz w tygodniu wykonujemy peeling skóry głowy. Po co? Żeby usunąć z niej martwy naskórek, poprawić krążenie krwi i dotlenić cebulki . To otworzy drogę naszej wcierce ku pełnej regeneracji i odżywianiu naszych skalpów.
O peelingach może jeszcze w tym tygodniu, bo juz nie mam czasu. Wspomnę tylko, że ostatni peeling zrobiłam z użyciem wytłoków z kolendry i siemienia lnianego. Wydłubywałam to potem chwilę, ale opłaciło się 😃
Jeszcze tylko słów kilka o pozostałych składnikach wcierki.
Olej rokitnikowy stymuluje wzrost włosów, wzmacnia cebulki, zapobiega wypadaniu, blasku dodaje. Nie wiem jak się sprawdzi u blondynek.
Olej rycynowy – wiadomo. Wzmacnia cebulki, stymuluje wzrost włosów, zagęszcza je. Może delikatnie przyciemnić włosy.
Kozieradka, niektórzy twierdzą, że śmierdziuch, ale nieoceniony przy problemach z wypadaniem włosów. Ogranicza ich utratę, wzmacnia cebulki i podobno przyśpiesza wzrost czupryn (nie zaleca się stosowania przez mężczyzn z łysieniem androgennym, tu polecamy sięgnąć choćby po wierzbówkę kiprzycę).
Olejki eteryczne, których używamy do naszych produktów włosowych, znane są ze swych właściwości wspomagających walkę z łysieniem. W zasadzie koniec, mamy jeszcze trzy miejsca na najbliższe warsztaty szamponowo odżywkowe w Gdyni i plan na takie warsztaty we Wrocławiu z początkiem marca.