Menu Zamknij

Tag: Olej makowy

Olej makowy

Oglądając poniższe zdjęcie zaczęłam myśleć o oleju makowym i już po krótkim czasie zadałam sobie proste pytanie: dlaczego do pielęgnacji skóry niemowląt używamy
(gdy mamy już świadomość, że drogeryjne oliwki niekoniecznie są korzystne dla naszych maleństw) głównie oleju migdałowego lub oliwy z oliwek. Mieszkając w Polsce ciężko o dostęp do takich naprawdę świeżych, zazwyczaj zanim trafią do sklepów muszą przebyć dłuższą drogę, bywa, że te tańsze są fałszowane dodatkiem innych , tańszych, rafinowanych olejów. Tymczasem na miejscu, bez problemu można zdobyć świeżo wytłoczony olej makowy, osobiście czasem tłoczę sama lub biorę z zaprzyjaźnionej olejarni i wówczas mam olej jednodniowy.
Dlaczego olej makowy, który jest jednak mało popularny?
Nasiona maku poza zastosowaniem kulinarnym mają w sobie ogromną i niedocenianą moc kosmetyczną. Mogą zawierać nawet do 50% tłuszczu i olej tłoczony z nich na zimno może być używany z powodzeniem w produktach pielęgnacyjnych. Drobne ziarenka zawierają w sobie dużą ilość tokoferoli czyli witaminy E, która jest naturalnym antyutleniaczem, witaminę D, a także fitosterole, które wykazują efekt przeciwzapalny, przeciwbakteryjny oraz przyśpieszają regeneracje naskórka. Duża zawartość kwasu linolowego ( do 74,5 %) sprawia, że olej makowy przyśpiesza odnowę komórkową skóry, redukuje przebarwienia na skórze, a także łagodzi i wspomaga gojenie skóry szorstkiej i popękanej.
Przekładając na język bardziej ludzki olej z maku jest bardzo delikatny dla skóry, działa przeciwzapalnie, łagodzi rumień i odparzenia, przyspiesza gojenie drobnych ran, zapobiega utracie wody z naskórka, sprawia, że skóra jest miękka i gładka. Przy tym nie podrażnia skóry co czyni go znakomitą, zdrowszą alternatywą dla gotowych oliwek dla niemowląt lub świeższym zamiennikiem oliwy z oliwek lub oleju ze słodkich migdałów w pielęgnacji skóry dzieci.
Możemy również oczywiście wykorzystać olej makowy w kosmetykach dla siebie. Działa przecież doskonale na funkcje ochronne skóry, poprawia nawilżenie, jędrność , elastyczność. Wzmacnia naczynia krwionośne, zatem sprawdzi się w kosmetykach do cery naczynkowej, ale też zapobiega powstawaniu zaskórników. Możesz używać oleju makowego również do olejowania włosów, uczyni je miękkimi, zapobiegnie wysuszaniu i poprawi ich kondycję. Tak samo dobrze zadziała jako wcierka dla łamliwych paznokci.
Dodatkowo olej makowy potrafi złagodzić objawy trądziku i łuszczycy, a także zredukować plamy i przebarwienia na twarzy.
Z prostych rozwiązań proponuję użyć oleju makowego w balsamie do pielęgnacji ust, wygładzi i zregeneruje popękaną skórę, a także ochroni delikatne usta dzieci. Skład jest bardzo prosty ponieważ skóra dzieci to nie poligon doświadczalny zatem wybrałam tylko dwa tłuszcze, które znane są z tego, że nie powodują uczuleń i są łagodne nawet dla niemowląt. Rozpuść w kubeczku łyżkę masła shea (po prostu włóż kubek do garnka z gorącą wodą i poczekaj do rozpuszczenia), a następnie dodaj łyżeczkę oleju makowego. Zmieszaj i przelej do czystego pojemniczka. Balsamem możesz smarować nie tylko usta, będzie działał regeneracyjnie i odżywczo na całe ciało. Może być także używany jako krem ochronny na twarz w zimniejsze dni.
Jeśli chcesz bardziej bogaty balsam do ust dla siebie i nie masz uczulenia na wosk pszczeli to rozpuść w taki sam sposób łyżeczkę wosku pszczelego i dwie łyżeczki masła shea, dodaj dwie łyżeczki oleju makowego, po pół łyżeczki żelu aloesowego ( najlepiej bezpośrednio z liści) i miodu. Zmieszaj, przelej do pojemniczka i używaj.
Ta mrówka serio spaceruje po nasionach maku 😃

Masło do ciała

W związku z tym, że postanowiłam wygładzić się i ujędrnić na zimę, powstało masełko do ciała o idealnej dla mnie konsystencji. Szczerze, zupełnie się nie spodziewałam. Pachnie bardzo delikatnie, świetnie się rozprowadza. Nie zawiera wody i przez chwilę pozostawia tłustą warstwę, ale szybko się wchłania. Zresztą, tłustą warstwę noszę na sobie zawsze 🙂
Przepis prosty, róbcie więc. Wszystkie płynne oleje wytłoczyłam samodzielnie, masła mam od Inez, a wosk od znajomego więc jestem pewna doskonałej jakości kosmetyku. Nie miałam gliceryny, wiem to dziwne, tzn mam, ale ukrytą, zatem w roli humektantu wystąpił miód.
Wosk pszczeli 32 g(tak mi się wrzuciło)
Masło kakaowe 80 g
Masło shea nierafinowane 290 g
Olej kokosowy 100 g
Olejki: kora cynamonu 2 krople, słodka pomarańcza 1g , olejek z kory cynamonu daje efekt rozgrzewający.
Miód 15 g
Witamina E , ok 10 kropli.
Wosk pszczeli, masło kakaowe i 100g masła shea rozpuściłam w kąpieli wodnej. Gdy były płynne dodałam pozostałą część masła shea. Zmiksowałam to blenderem, tym od mydła. Wsadziłam do lodówki i poszłam do sąsiadki po dziecko. Potem znów zmiksowałam, ale już mikserem do ubijania piany. Znów wsadziłam do lodówki na 5 minut, ważne jest ściąganie zastygłych tłuszczy ze ścianek miski. Przy temperaturze 40° C dodałam pozostałe oleje oraz miód. I tak kilkukrotnie miksowałam i wsadzałam do lodówki, za każdym razem ściągając ze ścianek zastygłe warstwy. Na koniec wlałam olejki. Zmiksowałam i do słoików. Myślałam o podkolorowaniu, ale w sumie po co ? Pogoda jest świetna dziś.