Menu Zamknij

Kategoria: Mydła

Mydło z dużą ilością wosku i z wzorami

Moje pszczółki. Wosk pszczeli 8%. Problem był, ale oparłam się na mydło z dużą ilością wosku i z wzorami. Byłam pewna, że skończy się na wrzuceniu całości do foremki bez wzorów i kolorów. Mydło bez pszczelich pasków nadal byłoby pielęgnacyjnie dobre. I jak? Kto robił na minimum 5% wosku pewnie doceni fakt, że robiłam na trzy formy, bo chciałam mieć różne wzory i z 1,5 kg tłuszczów 🙂

Mydło do golenia

Proste jak drut mydło do goleni
W związku z pytaniami przedstawię dziś moja procedurę robienia mydła do golenia. Wszystko co robię- robię po swojemu, zatem kilka rzeczy będzie tu na tak zwane oko.
Ale do rzeczy. Mamy do zrobienia mydło do golenia np. goleni. Dlaczego to ma być damskie mydło? Ponieważ wcześniej wykonywane przeze mnie mydło było testowane przez moich mężczyzn na ich boskich twarzach i zarówno stary jak i przedstawiciel młodego pokolenia uznali, że po MOIM CUDOWNYM MYDLE piecze ich skóra. Nie uwierzyłam, pewnie ze złośliwości tak powiedzieli, ale nie zmieniło to faktu, że więcej testować nie chcą. Dziewczyny testują nadal chętnie i nie marudzą. Zatem brak testera=brak produktu;)
Przygotowujemy wszystko dokładnie jak do każdego mydła robionego na gorąco. Czyli: miska, blender, garnek, rękawice, waga, okulary, dwa kubeczki i dwa słoiczki na wodorotlenki.
Będziemy robić wg przepisu:
Kwas stearynowy 100g
Olej rycynowy 150g
Olej kokosowy 125 g
Woda 190g ( ale tu nastąpi zmiana)
NaOH 38g
KOH 42g
Przetłuszczenie ustawiłam 10% ponieważ nasze ciała na to zasługują.
Przygotujcie jeszcze jakąś glinkę, olejek eteryczny, glicerynę i wodę destylowaną. Ja przygotowałam sobie także mleczan sodu, ale nie dodałam go, bo zapomniałam.
Tłuszcze możecie sobie dobrać do tego mydła jakie Wam się zamarzą, ja wybrałam takie ponieważ olej kokosowy i olej rycynowy dają nam pianę, kwas stearynowy pianę tę stabilizuje ( znaczy bańki nie pękają i piana nie znika – oczywiście nie na stałe tylko przez jakiś czas), natomiast masło shea po prostu lubię, poza tym chciałam zrównoważyć twardym tłuszczem tak wysoką zawartość oleju rycynowego, który jak wiemy zmiękcza mydło. Masło shea przy tak dużym przetłuszczeniu, wg moich założeń, powinno dać maksymalną pielęgnację i brak podrażnień dla naszej skóry. Ja użyła nierafinowanego masła shea. Bo miałam;)
Rozpuszczamy oleje i kwas stearynowy w kąpieli wodnej- to normalna sprawa, nie tłumaczę. Ale odlejcie sobie odrobinę oleju do rozpuszczenia dodatków.
Odmierzamy do szklanych słoików wodę ( ja ilość 190g podzieliłam na oko na pół), ubieramy rękawice i okulary, a następnie do plastikowych kubeczków odmierzamy NaOH i KOH z przepisu. W jednym słoiczku z wodą rozpuszczamy KOH, w drugim zaś NaOH. Jest metoda, żeby wsypać najpierw KOH, rozpuścić, a następnie wsypać NaOH i rozpuścić. Ja tam chemikiem nie jestem, nie znam się, więc robię w osobnych- zajmuje to chwilę dłużej, ale czasu nie liczę- szczęśliwa jestem;)
I tak oto mamy miskę z olejami oraz dwa słoiki z roztworami wodorotlenków. Ja nie czekałam aż ostygną tylko wlałam do tłuszczy najpierw roztwór KOH, a następnie NaOH. Zrobił się twardy glut ( to normalne, po pierwsze kwas stearynowy zawsze mi robi taki psikus, poza tym wszystkie składniki były gorące). W tym momencie próbowałam blendować, ale nie jest łatwo więc dolałam na oko wody prosto z baniaka ( nie obawiajcie się, dolejcie tyle, żeby fajnie się blendowało- woda i tak wyparuje, a „mydło do goleni” i tak z założenia nie ma być twarde. Ja dodałam jeszcze nieco gliceryny ( jakąś łyżkę, może ciut więcej). Po zblendowaniu całości umieściłam miskę w kąpieli wodnej i grzałam w dość wysokiej temperaturze ( dla mnie to było ok 60-80 stopni). Trwało to ok godziny, co jakiś czas mieszałam łyżką. W międzyczasie w odłożonym oleju rozrobiłam ok 5g glinki ( glinka doda walorów pielęgnacyjnych oraz nada poślizg maszynce), dorzuciłam do tego ok 8 max 10g olejków eterycznych oraz odrobinę miki dla wzmocnienia efektu kolorystycznego. Całość wymieszałam i wlałam do naszego mydła. Zblendowałam, spróbowałam czy ph ok, zbadałam czy się pieni. PH około 8, piana jest więc rozlałam mydełko do słoiczków. Pozostawiłam je otwarte, mydło zastyga dość szybko.
Wypróbowałam je jeszcze tego samego wieczoru na swojej goleni (wyrobiłam pianę z pozostałości w misce) i efekt mnie zachwycił. Mimo to na pewno dokonam jeszcze kilku zmian, może spróbuję jednak zmieszać w jednym pojemniku oba wodorotlenki, może wtedy nie zrobi się glut ( nie bardzo w to wierzę). Na pewno dorzucę mleczan sodu, o którym zapomniałam, dodam też cukru, żeby zwiększyć pianę i pomyślę coś w kwestii foremek.

Mydło ubijane

                     
Mydło ubijane- jak to się robi.
Najpierw się naczytałam i nabrałam chęci. Uznałam, że tutaj potrzeba czasu więc wybrałam sobotę, a co się okazało później, wcale nie trwa to aż tak długo. Wystarczy wspomnieć, że w międzyczasie zrobiłam jedynie savon noir.
Wybrałam do tego cuda olej palmowy ( sprawa dyskusyjna, ale przepis każdy może zrobić swój), olej kokosowy, masło shea nierafinowane i oliwę pomace. Jako, że w domu mam ciepło, ubiłam olej palmowy, olej kokosowy i shea mikserem, nie roztapiając ich wcześniej. Ubijałam mikserem takim jak do bitej śmietany, takim samym też robię ciasto na naleśniki. Tłuszcze się połączyły i stworzyły bardzo gęstą masę, dokładnie jak bita śmietana. Dodałam oliwę pomace i zmiksowałam, nadal była to bita śmietana. Jednakże zauważyłam, że shea nie zmiksowało się całkowicie i w masie są grudki. Rozpuścilam zatem całość w kąpieli wodnej. I bardzo dobrze, bo zyskałam czas, podczas którego zrobiłam ług- zapomniałam wcześniej, a przecież on też powinien być zimny. Rozpuszczone tłuszcze zmiksowałam i wstawiłam do lodówki, po pół godzinie wyjęłam i zmisowałam. Wstawiłam do lodówki. Wyjęłam i zmiksowałam zbierając ze ścianek miski bardziej twardą masę. Zrobiła się bita śmietana, temperatura ok 20°-22°. W czasie gdy lodówka chłodziła przygotowałam barwniki, miski, olejki i foremki, no i oczywiście robiłam savon noir. Poszłam po ług i jeszcze musiałam go ostudzić. Poprzestałam na 22°. U mnie to temperatura pokojowa, a w zasadzie nawet już wtedy marznę😜
Wlałam ług do bitej śmietany i zaczęłam miksować, nawet jakoś specjalnie się nie przejmowałam czy powoli czy nie, i tak myślałam, że już nie wyjdzie. Miksowałam jakieś 3-4 minuty, co jakiś czas przerywałam żeby pomieszać po brzegach ręcznie, ponieważ w tym mydle problem jest taki, że budyń się nie zrobi. Cały czas jest bita śmietana, no może ciut rzadsza, szczególnie jak wleje się ług.
Gdy umówiłam się z sobą, że niby jest dokładnie zmieszane, podzieliłam masę na trzy części. Do jednej wrzuciłam kakao i olejek cynamonowy- na oko, bo chciałam uzyskać kolor, który mi wyszedł, dosypywałam aż byłam zadowolona. Zmiksowałam, bo trochę się rozrzedziło i od razu wlałam na spód formy. Drugą część zabarwiłam miką, też dosypywałam, bo kolor mnie nie zadowalał. Trzecią , białą dałam na wierzch i posypałam startym mydłem pierniczkowym. Uklepałam trochę łyżką , żeby wiorki nie fruwały. Owinęłam w futro i wyniosłam. Po 10 minutach przyniosłam, bo uznałam, że w tamtym pomieszczeniu będzie mu za zimno. Zamieszałam savon noir. Zajrzałam do bitej śmietany- była ciepła. Pomacałam i próbowałam odchylić foremkę chcąc zobaczyć jak wyszły kolory. Chyba to nie był dobry pomysł, bo trochę się oderwało i przywarło do foremki. Zawinęłam i pozostawiłam. Na 10 minut, bo potem postanowiłam pomacać i zajrzeć. I tak minęła sobota. Po ok. 4- 5 godzinach, gdy było jeszcze lekko ciepłe, wyjęłam i pokroiłam i to był dobry krok, ponieważ już zaczynało się kruszyć. W nocy zajrzałam do tych pokrojonych kostek tylko dwa razy.
Co jest tu ważnego do zapamiętania wg mnie:
Ług przygotowujemy wcześniej, żeby potem nie bawić się ze studzeniem.
Kokos i palmowy w temp pokojowej elegancko się ubijają- shea stopiłabym wcześniej, ubiłabym z tymi wyżej i wstawiła do lodówki. Unikniecie topienia całości.
Masę uznałam za gotową gdy mogłam ją odciągnąć od ścianki miski, nie że całą, ale takie wrażenie.
Masę, jeśli robimy warstwową, nie wylewam lecz nakładamy szpatułką, łyżką, czym tam rodzina pozwala.
Kroimy w miarę szybko, rano mydło już było twarde.
PH mierzyłam przed chwilą, o dziwo wyszło 9.
Mydło unosi się na wodzie i świetnie się pieni. O właściwościach pielęgnacyjnych porozmawiamy gdy nadejdzie jego czas😜

I najważniejsze: użyłam
25% olej kokosowy
25% oliwa pomace
Przetłuszczenie 5%
Wody pozostawiłam 38% i chyba dobrze zrobiłam.