Menu Zamknij

Tag: Róża

Co z róży

Róża z podwórza. Nie do końca to prawda, ale się rymuje 🙂
Z róży dziś zrobiłam mnóstwo syropu- będzie do lodów, herbaty, a i do piwa może być niezły. Syrop różany robię od lat z przepisu Ziolowy Zakątek Klaudyna Hebda Blog, smakuje świetnie, więc się go trzymam. W garnku do jutra czeka kolejne kilka litrów.
Nastawiłam też gliceryt z przeznaczeniem kosmetycznym, ocet także, ale też pierwszy raz postanowiłam zrobić konfiturę truskawkową z płatkami róż. Skorzystałam z przepisu Trochę Inna Cukiernia na konfiturę truskawkową z kwiatami czarnego bzu (tą też wykonałam) wymieniając kwiat bzu na płatki róży. Obie wyszły wyśmienicie, polecam szczerze, gdyż róż różnorodność szerzy się w pobliżu (zdanie na dyktando :)).
Kosmetycznie płatki róż proponuję Wam zamknąć w glicerynie (60% gliceryny i 40 % wody, zalewamy kwiaty tak aby były przykryte. Zamykamy w słoiku, codziennie wstrząsamy i po dwóch tygodniach zlewamy). Nastawcie też koniecznie ocet z płatków róż. Obie te rzeczy wykorzystamy zimą do kosmetyków. Dlaczego? Ponieważ ekstrakty z udziałem królowej kwiatów odmładzają. Wystarczy? Mnie tak 😉
A co na szybko?
1.Wrzućcie płatki róż na tydzień lub dwa do domowego octu (może być jabłkowy, jest najbardziej popularny, a przez to łatwo dostępny). Przecedźcie i używajcie jako tonik do twarzy w proporcji 1 łyżeczka octu na 5 łyżek wody. Taki tonik w lodówce tydzień postoi, zatem nie róbcie na zapas.
2. Nie macie octu? Nie szkodzi, zanim zrobicie swój możecie przemywać skórę naparem z róż lub maceratem wodnym (takim jak z pietruszki, czyli wieczorem zalejcie płatki letnią wodą i rano gotowe–maksymalnie tydzień w lodówce wytrzyma, ale możecie też zamrozić w kostkach co daje Wam dodatkowy bonus w postaci masażu twarzy kostką różanego lodu)
Pozostańcie różnorodni 😃
Z różowym pozdrowieniem.
/Ewa
Ps. Nie zapomnijcie dorzucić płatków róży, kwiatu bzu czarnego, chabrów i robinii do swojej kwiatowej ratafii. Ja się pilnuję i słój się zapełnia.
 

Trzy balsamy dla mamy


Lawenda, róża i czeremcha. Te trzy cudowne rośliny postanowiłam wykorzystać dziś  do zrobienia trzech balsamów do ciała. Lawendowy uspokoi podrażnioną skórę, różany otuli, nawilży i  odżywi, czeremchowy zaś (o pięknym zapachu migdałów, stąd nazwa migdałowy) rozjaśni i opóźni procesy jej starzenia.
Trzy balsamy, trzy różne emulgatory. Na potrzeby tego tekstu i dlatego, że mieszkam i piszę w Polsce i po polsku, będę używać ich nazw handlowych, które znalazłam w polskich sklepach. Jednakże wpisując w wyszukiwarkę skład każdego z tych emulgatorów (dla ułatwienia też je podam), powinniście znaleźć je także w innych krajach, w których żyjecie. 
Do lawendowego uzylam bazy Ekspert L
(Glyceryl Stearate Citrate & Sucrose Stearate & Polyglyceryl 4 Cocoate & Cetyl Alcohol & Sodium Ricinoleate), robię na niej wiele emulsji począwszy od lekkich mleczek przy 5% (hitem wśród moich koleżanek jest mleczna woda do rąk i ciała na tym emulgatorze) , po przyjemne, grube kremy przy 8-9%. Faza ciepła roztapiana w jednej zlewce.
Do balsamu różanego użyłam emulgatora Emulsun (Hydrogenated Sunflower Seed Oil Polyglyceryl-3 Esters (and) Hydrogenated Sunflower Seed Oil Glyceryl Esters (and) Cetearyl Alcohol (and) Sodium Stearoyl Lactylate), użyłam go po raz pierwszy i nie mam większych uwag, ale nie znając go na wszelki wypadek użyłam w połączeniu z alkoholem cetylowym. Obie fazy ciepłe roztopiłam w jednej zlewce i połączyłam bez kłopotu. Wyszedł gęsty, przyjemny krem. 
Trzeci balsam wykonałam na emulgatorze Xyliance (Cetearyl Wheat Straw Glycosides & Cetearyl Alcohol). Jakiś czas temu toczyłam długą z nim walkę i wciąż pozostawałam na pozycji przegranej. Jednak teraz najprostsze kremy robię tylko na Xyliance, bez udziwnień. I jest i piękna konsystencja, i stabilność jak trzeba. Do gęstego kremu użyłam 8% emulgatora (podobne konsystencję wychodzą gdy użyjemy 6% Xyliance i 2% alkoholu cetylowego). Po tej długiej wojnie z nim, mogę doradzić jedno: lepiej wyjdziecie na tym gdy fazę olejową rozpuścicie osobno od wodnej i połączycie je dopiero po rozpuszczeniu. Owszem, niektóre próby robienia w jednej zlewce były udane, ale wielokrotnie częściej takie nie były. Dlatego trzymam się dwóch zlewek w fazie ciepłej i teraz żadnych problemów już nie miewam. Xyliance ma jeszcze jedna zaletę – bardzo dobrze wychodzą kremy na połączeniu Xyliance z Olivemem1000 czy stearynianem sacharozy, ale nie o tym dzisiaj. Dziś w miarę proste przepisy na w miarę proste, a dobrze działające balsamy.
Balsam lawendowy
– napar lub hydrolat z lawendy 60,2%
– baza Ekspert L 9%
– masło kakaowe 5%
– olej migdałowy 15%
– żel aloesowy 4,5%.                                                  – gliceryt lawendowy  5% (jeśli nie masz, możesz zastąpić gliceryną lub sorbitolem lub po prostu dać o tyle więcej żelu aloesowego czy naparu z lawendy)
– konserwant DHA BA 0,8 % – jeśli używasz innego konserwantu przeczytaj zalecenia producenta i użyj ilości zgodnej z nimi.
– olejek eteryczny lawendowy kilka kropli wystarczy, ja dałam 0,5%
Do jednej zlewki wlej hydrolat lub napar lawendowy, dodaj masło kakaowe, olej migdałowy i emulgator. Rozpuść w kąpieli wodnej, a następnie intensywnie zmiksuj blenderem, spieniaczem do mleka(bez sprężynki) czy mikserem, w zależności od tego czego używasz. Miksuj do ostygnięcia (możesz się wspomóc wkładając zlewkę do naczynia z chłodną wodą), a następnie dodaj gliceryt, żel aloesowy, konserwant i olejek eteryczny. Ponownie zmiksuj lub zmieszaj widelcem aby wszystko dokładnie się połączyło. Gotowe. Dla podbicia koloru możesz dodać odrobinę fioletowej glinki czy barwnika, tylko po co 🙂
Przelej do słoiczka, on jeszcze zgęstnieje w ciągu kilku godzin. Potem daj mamie. Niech zużyje w ciągu trzech miesięcy.
 Balsam różany
– masło kakaowe 9%
– Emulsun 7,5 %
– alkohol cetylowy 1,8%
– wosk różany 1,9%
– olej że słodkich migdałów 7%
– olej z pestek róży 9%
– witamina E 1%
– ekstrakt etanolowy z płatków róży 5%
– napar lub hydrolat różany  40%
– gliceryt z płatków róży 8%
– D panthenol 2%
– żel aloesowy 7% 
– konserwant – ja użyłam alkoholu fenyloetylowego aby podbić zapach róży, ale jeśli używasz innego zwróć uwagę na zalecenia producenta. Ja użyłam 0,8%
Postępuj jak przy balsamie lawendowym. Do podgrzania i roztopienia daj : napar różany, emulgator, alkohol cetylowy, olej migdałowy, masło kakaowe. Gdy zmiksowaniu i ostygnięciu dodaj pozostałe składniki, zmiksuj i tak dalej.
Na koniec zostawiłam najprostszy przepis na balsam migdalowy – nazwałam go tak ze względu na zapach- zarówno czeremcha jak i olej z pestek śliwek pachną cudownie migdałami.
– hydrolat lub napar z czeremchy 58,3%
– emulgator Xyliance 8%
– olej ze słodkich migdałów 20%
– olej z pestek śliwek 10%
– sorbitol 5% (możesz zastąpić gliceryną, aloesem, a nawet odrobiną miodu lub po prostu hydrolatem czeremchowym)
– konserwant DHA BA dałam 0,7%, ale jeśli używasz innego bla, bla jak wyżej.
Tu postępujemy inaczej nieco. Bierzemy dwie zlewki. Do jednej dajemy czeremchowe dobra i sorbitol, do drugiej oba oleje i emulgator. Grzejemy aż do rozpuszczenia Xyliance w jednym garze najlepiej. Następnie łączymy wszystko w jednej zlewce miksując. Po ostygnięciu konserwujemy i przelewamy do słoika. Spokojnie on zgęstnieje. Dajemy mamie.
Mieszajcie i wzruszajcie się 🙂