Menu Zamknij

Tag: glinka

Marcepanki myjące

Glinka kosmetyczna jest substancją naturalną, obfitą w minerały cenne dla skóry. Zawierają krzem, potas, żelazo, magnez, fosfor, miedź i cynk. Jej pielęgnacyjne i lecznicze właściwości wykorzystywano już od starożytności. Każda glinka pomaga na inne problemy skórne, ma inny skład i działanie.
Glinki oczyszczają skórę przyciągając toksyny, usuwają nadmiar sebum, łagodzą podrażnienia, działają antyseptycznie i nie alergizują.
Dziś glinki, z powodu ich licznych zalet, wykorzystuje się w maseczkach do twarzy, włosów i ciała, mydłach, kremach, szamponach czy peelingach i innych kosmetykach oczyszczających.
Założę się, że wśród osób przygotowujących swoje kosmetyki nie ma osoby, która nie miała styczności z którąkolwiek z glinek.
Marcepanki do mycia.
Co ja tu zrobiłam?
Bardzo niewiele, może ktoś pamięta jak robiłam cygara do mycia lub pastę do paszczy. Na podobnej bazie przygotowane są te ciasteczka.
Zależało mi żeby oczyszczały, ale też żeby wyglądały dobrze.
Wybrałam do tego glinkę kaolinową, nadaje się do tego najlepiej że względu na delikatność i konsystencję. Możecie użyć glinki białej, ale jak widać na zdjęciach, użyłam również niebieskiej i fioletowej. Zabawa kolorami jest tu jednym z kluczowych elementów.
Drugim suchym składnikiem jest skrobia kukurydziana. Lubię skrobię w moich kosmetykach do mycia, ponieważ zapewnia delikatność oczyszczania plus działanie przeciwzapalne.
Składniki dobrałam tak, aby większość osób robiących własne kosmetyki mogła zdjąć z półek składniki i po prostu to wykonać. Robota idzie szybko, to co na zdjęciu wykonałam w ciągu niecałej godziny.
Czego jeszcze użyłam? Delikatną pienistość i oczyszczanie zapewni łagodny detergent glukozyd decylowy, oczywiście można go zastąpić innym płynnym środkiem myjącym.
Gliceryt ziołowy czy kwiatowy zapewni dodatkowe właściwości pielęgnacyjne, jednak jeśli nie masz, użyj gliceryny.
Ocet domowy, czyli taki, który robię samodzielnie obniży pH produktu (glukozyd ma wysokie, więc użyłam octu) oraz dla lepszej konsystencji podczas mieszania użyłam hydrolatu. Ze względu na marcepanowy wygląd wybór padł na hydrolat czeremchowy o zapachu migdałów.
Ilości użytych składników:
Glinka (biała, niebieska, fioletowa) 40g
Skrobia kukurydziana 30g
Gliceryt lub gliceryna 15g
Ocet domowy (dałam pomidorowy) 5g
Hydrolat czeremchowy 5g
Sposób wykonania:
Suche składniki mieszamy w misce.
W innym naczyniu mieszamy wszystkie składniki płynne. Wlewamy je do proszków i mieszamy. Gdy zobi się grudkowata masa, bierzemy w dłonie i ugniatamy jak kruche ciasto.
Rozwałkowujemy na papierze do pieczenia na rulonik o grobosci ok 4-5 cm.
Następnie wsypujemy na papier do pieczenia glinkę w innym kolorze czy inny proszek na przykład z róży, zielonej pietruszki, ważne aby kolor był kontrastujący z masą, która wykonaliśmy, i obtaczamy w nim nasz rulonik.
Kroimy jak kopytka i zostawiamy do wyschnięcia dzień lub dwa.
Jak używamy?
Odłamujemy kawałek i kruszymy w dłoni. Po dodaniu wody zmieni się w bardzo przyjemna pastę, którą po prostu się myjemy.
Oczywiście możecie podmieniać składniki. Możecie dodawać swoje, na przykład odrobinę oleju, drobinki peelingujące, czy co tam do mycia używać lubicie. Ja podałam najprostszą wersję, która powinna się udać każdemu.
Jeśli po zagnieceniu masy uznacie, że jest zbyt miękka lub zbyt twarda to po prostu wsypcie odrobinę glinki lub dolejcie ciut wody, ale nie przesadźcie 😃
Z tego przepisu masa wychodzi dość miękka, ale ja nie mam obaw ponieważ wiem, że na drugi dzień będzie to już kamyczek.
Kto testuje i bawi się kolorami

 

Pasta do mycia twarzy

Wracam z pastą do paszczy. Kiedyś już o niej pisałam, ale teraz zapisałam przepis.
Po tłoczeniu i zlaniu oleju zawsze zostają mi takie mocno nieprzefiltrowane resztki na dnie. Szkoda wylać, a wszystkiego naraz nie wypiję, ani w siebie nie wetrę. Patrząc na te pozostałości, na tę mąkę i w lustro pomyślałam, że przydałby się jakiś peeling do buzi. Taki co oczyści, wygładzi i zrobi dobrze na całej twarzy. Przypomniałam sobie o tej paście. Ilość większa niż jedna porcja, ale to już sobie dzielcie 🙂 Oczywiście przepis można dowolnie modyfikować, nie masz wytłoków to miel cały słonecznik i wtedy dodaj mniej oleju, nie masz glinki to nie dodawaj, oleje można wymieniać na potrzeby swojej cery. Mojej odpowiadają te, których użyłam. Nie zapychają i pomagają oczyścić skórę z zaskórników, a z tym mam problem gdyż pracuję w firmie budowlanej gdzie codziennie jestem pokrywana kurzem ze szlifowania betonowych elementów. Latem, gdy mamy otwarte okno, kurzy się tak, że gdy wstajemy po godzinie od biurka to ślad naszej postaci nadal tam jest.
Płatki róży do pasty dodałam dla luksusu.
Przepis jest prosty.
Zmielone płatki owsiane 5 łyżek
Zmielone wytłoki czarnuszki 1 łyżka
Zmielone wytłoki słonecznika 8 łyżek
Olej krokoszowy 2 łyżki
Olej abisyński 1 łyżka
Glinka ( dałam zmieszane czerwoną, białą i zieloną, bo miałam resztki)1 łyżka
Zmielone płatki róży 1 łyżka
Olejki eteryczne ok 3 ml – ja dałam szałwiowy i may chang. Pachnie nienachalnie, ale zabija czarnuszkę.
Używamy do mycia buzi nabierając suchą dłonią niewielką ilość, na dłoni zwilżamy wodą, rozcieramy do uzyskania pasty i szorujemy twarz. Potem trzeba spłukać.
Mieszamy wszystko w jednej misce i przekładamy do słoiczków. Ja zrobiłam jeszcze eksperyment dodatkowy, podzieliłam to wszystko na cztery części. Do jednej dodałam rozpuszczonego mydła potasowego, do drugiego glukozydu decylowego, do trzeciego Sucragelu. Każdego po łyżce. Będę testować czy pozostawić suchą pastę czy lepiej z którymś dodatkiem. Na razie użyłam z mydłem potasowym i efekt mnie zadowala. Sąsiadka też użyła i twierdzi, że jest wygładzona 🙂
Sucragel zakupiłam kiedyś chyba w Zielonym Klubie, nie wiem czy jest jeszcze dostepny, ale ujął mnie opis, ze spontanicznie emulguje. Faktycznie. Spontanicznie.