Menu Zamknij

Kategoria: Zioła

Szypszyniec

W ubiegły czwartek wybraliśmy się do Muchowa aby sfinalizować sprawy związane ze zbliżającym się III Festiwal Mydła i Dzikiej Kosmetyki w Muchowie. Korzystając z wolnego dnia udaliśmy się na pobliską Czartowską Skałę ,a wdrapując się w dzikim upale na wzgórze mijaliśmy rzędy krzaków dzikiej róży. Pierwszy raz miałam okazję obejrzeć w naturze szypszyńca różanego ( nie z torebki czy już w formie nalewki od znajomych zielarzy 🙂 ).
Czym jest szypszyniec? Cytat ze strony etnobotanicznie.pl :
„ W wielkim skrócie: maleńki owad – szypszyniec – składa jaja w róży, wylęgają się larwy i wydzielając hormony roślinne (!) powodują zniekształcenie tkanek… aż doprowadza do obudowy jego kolebek przez to co widać na fotografii i galasę (narośl kulistą), na koniec to co się wykluwa, nie zawsze jest szypszyńcem, bo czasem jest jego pasożytem… Można się śmiać lub być zdegustowanym, ale w porównaniu z naszym prostackim sposobem budowania domów… szypszyniec z jego enzymowym sposobem na samobudujące się mieszkania wydaje się godny uwagi… nawet gdy go czasem pokonają sublokatorzy!”
Fascynujące jest to, że takie cudne rzeczy pojawiają się w sposób dla mnie niewyobrażalny. Szypszyniec zasługuje na uwagę osób cierpiących na choroby autoimmunologiczne, jednakże ja , jak zazwyczaj, skupię się na działaniu kosmetycznym. Mamy tu kwas galusowy, którym możemy konserwować oleje o wysokiej zawartości nienasyconych kwasów tłuszczowych, możemy także zrobić nalewkę, którą będziemy konserwować domowe kosmetyki. Przy okazji kwas galusowy wykazuje działanie wybielające, zatem dodanie takiej nalewki lub roztworu wodnego do kosmetyku pomoże nam się pozbyć przebarwień, a jednocześnie pomoże chronić skórę przed szkodliwymi promieniami UV.
Jak się do tego zabrać?
Zbierz narośla z róży, pokrój lub zmiel. Zalej alkoholem 65 % w proporcji 1:5 (jedna część galasów na pięć części alkoholu), odstaw w ciemne miejsce na minimum dwa tygodnie. O takim sposobie wykonania nalewki pisze Adam Pupka tutaj: http://rozanski.ch/forum/index.php?topic=4147.msg58544… .
Gotową nalewkę dodawaj w ilości ok 3-5% do toniku lub płynu micelarnego. Prosty tonik wykonasz przygotowując napar ziołowy ( czyli zwykłą herbatkę) lub macerat ( zalej zioła letnią wodą, przykryj i zostaw na 12 godzin- potem zlej i gotowe) z dowolnych ziół. Jeśli chcesz wzmocnić działanie wybielające zrób tonik z liści gruszy- zawierają arbutynę. Więcej o niej przeczytasz u Inez: http://www.herbiness.com/herbatka-dnia-liscie-gruszy…/
 
Zdjęcie szypszyńca: Przemysław Gaj.
Uwielbiam brzmienie słowa szypszyniec ❤

Nawłoć

Codziennie jadąc do pracy mijam żółte pola, tak jak wcześniej były to pola pełne kwitnącego rzepaku, obecnie natura obdarowuje nas bogactwem nawłoci. Nawłoć jest rośliną bardzo ekspansywną i głównie wykorzystujemy ją do herbatek ziołowych. W jednym z ostatnich wpisów Krzysztof Kalemba poleca ją do soli ziołowej, na pewno też spróbuję. Ale teraz chciałam zwrócić uwagę na jej kosmetyczne właściwości, ponieważ , jak większość dostępnych roślin , także i nawłoć je posiada. Więcej o nich piszę dziś na 1000 roślin dla urody .
A poniżej przepis na proste ekstrakty z nawłoci, które możemy wykorzystać jeśli mamy skórę trądzikową, naczynkową lub łuszczycową.
Macerat olejowy z nawłoci
Zbierz młode liście i nierozkwitnięte pąki nawłoci, pokrój drobno i wsyp do słoika. Spryskaj alkoholem i odstaw na pół godziny, a następnie zalej dowolnym olejem dobrym dla Twojej skóry . Zakręć słoik i połóż w ciemne i ciepłe miejsce. Codziennie wstrząsaj. Po dwóch tygodniach przecedź i zlej do czystego słoiczka. Twój macerat nawłociowy jest gotowy. Jeśli nie robisz swoich własnych kremów to używaj go mieszając na dłoni kropelkę maceratu z odrobiną kremu, którego aktualnie używasz. Możesz także dodać macerat do balsamu do ciała, uszczelni naczynia krwionośne i pomoże się pozbyć wyprysków.
Pomoże również szybciej pozbyć się siniaków i stłuczeń- wystarczy posmarować kilka razy dziennie takie miejsce maceratem.
Napar nawłociowy przygotowujemy jak zwykłą herbatkę ziołową. Zalej kwiaty i liście nawłoci wrzątkiem, zaparzaj przez 15-20 minut.. Dodaj codziennie kilka kropli do swojego toniku lub przemyj twarz samym naparem. Resztę możesz wypić. U Klaudyny Hebdy znalazłam informację, że podobno nawłoć ma więcej antyoksydantów niż zielona herbata.

Żółtlica

Znacie żółtlicę? To zmora mojego dzieciństwa. Do dziś słyszę jak mój tato woła nas z podwórka : Adam i Ewa ( tak, to nie żart) jedziemy na działkę, znów tych żółtych pełno, trzeba je wyplewić. Porzucaliśmy zabawę i jechaliśmy ze smutkiem i żalem. Jeszcze niedawno na widok „tych żółtych” czułam nieprzyjemne dreszcze, ale dziś, wiedząc do czego mogę je wykorzystać, moje postrzeganie żółtlicy zmieniło się ogromnie.
O właściwościach i sposobach wykorzystania żółtlicy drobnokwiatowej i owłosionej piszę dziś tutaj : https://m.facebook.com/story.php…
A poniżej dwa proste przepisy z jej udziałem.
Maska do włosów
Garść ziela żółtlicy zmielić do konsystencji papki
Łyżeczka miodu
Serwatka lub maślanka wg uznania ( chodzi o to ,aby maska nie była zbyt rzadka, bo spłynie nam na twarz)
Łyżka oleju dobrego dla Twoich włosów ( może być migdałowy , kokosowy lub lniany)
Zmieszaj i rozprowadź miksturę na włosach. Potrzymaj 15 minut, a następnie spłucz i już. Jesteś piękna 😃
Ekspresowe serum pomagające pozbyć się cieni i worków pod oczami:
Łyżeczka oleju migdałowego
Łyżeczka naparu lub soku z żółtlicy
Zmieszaj, wklepuj w skórę pod oczami rano i wieczorem. Rób małe ilości i przechowuj w lodówce. Możesz też napar lub sok z żółtlicy zamrozić w woreczkach do lodu i korzystać z dobroci na bieżąco, rozmrażając po kosteczce w razie potrzeby.

czarny bez

Dziwne, cały świat kwitnie, a ja ostatnim czasem niewiele zrobiłam. Wychodzę do lasu i zmuszam się czasem do zebrania czegoś, bo wiem, że będę potrzebować zimą. Tak też wczoraj i dziś zmusiłam się do zebrania kwiatów dzikiego bzu. Przede wszystkim używam go do toników do twarzy i do przecierania oczu gdy czuję, ze mocno są zmęczone, z piaskiem, po długiej pracy przy komputerze. Zaparzam kwiat czarnego bzu i naparem przemywam oczy, działa, sprawdzone. Planowałam też ocet, szampan, suszenie, herbatkę. Moja niemoc wygrała o cały koszyk upchnęłam do słoika na fermentowaną herbatkę. Wytłumaczyłam się szybko przed sobą, że przecież na przyszłorocznym Zlocie Zielarskim ma się odbyć konkurs takich herbatek i właśnie sie do niego przygotowuję.
Dzisiejsze zbiory przewidziałam na rano, upał był nieznośny od wczesnych godzin, zatem wdziałam najkrótsze spodenki jakie miałam i poszłam w łąkę. Nie przewidziałam, że pod samym bzem jest dość duże stanowisko pokrzywy. Nie chciało mi się juz wracać przebierać, więc jak czapla wlazłam w nie kładąc stopami jedną po drugiej na ziemi. I okazało sie, że nie przewidziałam kolejnej rzeczy, bez stał w lekkim dole przy strumieniu. Nie, nie wpadłam do strumienia. Za to eleganckim ruchem zsunęłam się w dół i w tych moich kusych gaciach wylądowałam w pokrzywach. Oczywiście sąsiedzi wracali wtedy z kościoła. Oczywiście natychmiast wyskoczyłam w górę jak Filip z konopii. W tej sytuacji postanowiłam przeznaczyć ten zbiór na suszenie. Na szampana i ocet nie starczy, może jutro. Szampana robię z przepisu Herbiness, o taki http://www.herbiness.com/szampan-z-kwiatow-dzikiego-bzu/ polecam, jest pyszny. Zamiast zamykać całość w butelkach z korkiem część zlewam do plastiku i mrożę- idealny napój na wakacyjne wypady nad wodę.
Nic więcej chyba już nie wymyślę. Wokół ostatnio straszny wiatr.
Zdjęcia spacerowe i z dzisiejszym deszczem. Pojechaliśmy z dziećmi nad wodę. Wróciliśmy po 15 minutach , nawet nie wysiadając z auta. Wstyd bać się burzy 🙂

Co z forsycji

O forsycji już wszyscy wiecie? Że zawiera dużo rutyny i warto zrobić zapas? Pewnie tak, bo wszyscy o niej piszą. W ubiegłym roku zebrałam forsycję w ostatniej chwili z ogródka teściowej. Część wówczas ususzyłam, natomiast z części zrobiłam wino forsycjowe wg podpowiedzi z bloga Agi Krok. Kwiaty suszone poszły zimą na herbatki z dodatkiem owoców dzikiej róży i rokitnika. Jeśli chodzi o wino z forsycji to w tym roku chyba już nie zrobię ponieważ ja mam problem z alkoholem. Nie lubię, zatem wino stoi do tej pory.
Zainteresowały mnie za to coś co napisał o tych kwiatach dr Różański, a mianowicie „stabilizuje strukturę włókien kolagenowych i elastynowych oraz komórek tucznych(mastocytów, labrocytów). Zastosowane w kosmetykach opóźniają procesy starzenia.” O ile z pierwszego zdania niewiele zrozumiałam, to treść drugiego przemówiła do mnie wielkim głosem. Pchać forsycję do kremów, toników, płynów micelarnych, maseczek, mówiąc w skrócie wszędzie, bo rydwan czasu mknie nieubłaganie trącając mnie coraz mniej subtelnie. Zatem w tym roku poza suszeniem nastawię jeszcze forsycjowy ocet aby móc obficie skrapiać swe kosmetyki.
Te cudne kwiaty w tym roku pozyskuję to tu to tam, zdesperowana jestem w związku z tym co napisałam powyżej. Sąsiad niestety swój krzaczor wyciął bez mojej zgody, do teściowej mam jakoś dziwnie daleko, a u mnie jeszcze nie posadzona.
Mam jeszcze plan aby zrobić fermentowaną herbatkę z forsycji, jutro zamknę kwiaty w słoiku, o efektach napiszę niedługo. Zapraszam tak w ogóle zainteresowanych wymianą informacji na temat herbatek z fermentowanych roślin do grupy Herbaciany Ferment, grupa jest jeszcze młoda i mało liczna, można zasilać szeregi,nauczyć sie czegoś nowego lub podzielić się doświadczeniem.
A jutro… będzie futro, bo zimno 🙂
Dziś też było zimno, ale spacer był jak widać. Na zdjęciu również panoszy się czarnuszka( to już w zaciszu domowym :-)), będę robić czarnuszkowy olej do wiosennego kremu. Czarnuszka tak średnio wiosenna, ale coś w niej pomoczę z podwórza 🙂    

Zioła do włosów. Zioła w szamponach.

 

Szampony w kostce nadal cieszą się niezwykłą popularnością. Niejednokrotnie czytam pytania jakich ziół użyć, czy można zamienić, jak je połączyć, żeby wszystko się zgrało.

Otóż jakiś czas temu, na potrzeby warsztatowe, stworzyłyśmy z Anią Pietruszą z Pracowni Dzikich Kosmetyków zestawienie ziół ajurwedyjskich wraz z ich polskimi zamiennikami. Korzystając z tabeli, zamiast kupować drogie i modne zioła, będziecie mogli wykorzystać to co macie wokół siebie.

Zioła z listy można wykorzystać w formie proszku, naparu, hydrolatu, glicerytu, ekstraktu alkoholowego, octu czy ekstraktu w kwasie mlekowym. Niech ogranicza Was tylko wyobraźnia i zdrowy rozsądek.

Kolejne przykładowe przepisy na szampony, które trzymam gotowe od roku i nie mam czasu zamieścić , powinny pojawić się lada chwila.

 

 

 

Żurawinowe dobra

Zgniłe wyże się pchają, bagniska na dworze, a z nadmiaru wilgoci skóra ma nieco gorzej. Z bagnisk pochodzi ŻURAWINA – bogactwo mikroelementów i lifting w jednym. Owoc żurawiny słynie z bogactwa witamin C, A i B, kwasów – cytrynowego, jabłkowego i chinowego, zawiera masę antocyjanów i flawonoidów. Co możemy zrobić z owocem? Peeling, maseczka, masło, krem. Żurawina wzmocni naszą skórę, uszczelni i rozszerzy naczynka, poprawi jędrność i elastyczność skóry spowalniając jej procesy starzenia. Owoce w prosty sposób możemy ugnieść macerując je w alko przez minimum 3 tygodnie w stosunku 1:1 lub na szybko połączyć je w mariażu z masłem shea.
Resztę wciągnąć ze smakiem lub śledziem