Menu Zamknij

Kategoria: Kosmetyki

Kremy do mycia twarzy

Kilka dni eksperymentów i ciągłego mycia zaowocowało czterema różnymi kremami do mycia twarzy.
Wczoraj testowałam zielony z oregano i spiruliną, spokojnie można umyć nie tylko twarz, ale i całą reszte 🙂
Każdy z nich robiłam z innych składników.
Jako bazy myjącej użyłam SCI (Sodium Cocoyl Isethionate–pamiętacie go z szamponów w kostce lub w gwiezdnym pulę) lub/oraz glukozydów.
Nie po kolei, ale przedstawiam paszczomyjki:
1. Różowy z głogiem, różą i kasztanowcrm oraz olejem makowym. Dla zarumienionych i wysuszonych.
2. Błękitny dla starej arystokracji z klitorią i dąbrówką rozłogową.
3. Żółciutki z rokitnikiem dla wysuszonych i wrażliwych staruszek.
4. Zielony z zieloną glinką, oregano, fiołkiem trójbarwnym i spiruliną dla pryszczatych.
Poniżej dwa szybkie przepisy, pozostałe pozostawię jeszcze w fazie eksperymentu 🙂
Pierwszy ten różowy:
60% hydrolatu z kwiatów głogu
10% SCI (można zamienić na dowolny glukozyd, który toleruje Twoja skóra, ale wtedy będzie to bardziej mleczko niż krem)
4% glicerytu różanego
3% glicerytu z kwiatów kasztanowca
3% ekstraktu z ananasa z bromelainą
4% jedwabiu owsianego (to było w ramach eksperymentu, możecie dodać dowolny inny proszek ziołowy dobry dla Was, czerwoną lub różową glinkę- te szczególnie polecane do cery naczynkowej)
Wszystkie proszki rozpuszczamy w hydrolacie(zostawiłam na kilka godzin SCI i samo się rozpuściło), potem miksujemy, dodajemy gliceryty, oleje i masła. Na koniec konserwant.
Miksujemy delikatnie, żeby nie wytworzyć zbyt wiele piany. Ja wytworzyłam, zatem pozostawiła w zlewce na noc i rano jakiś czas mieszałam łyżką, żeby usunąć większość bąbelków 🙂
Żółty
Hydrolat z rokitnika 46%
SCI 10%
Gliceryt z wąkrotki 10% (możesz zamienić na inny przecież, ja robię na 60% glicerynie)
Ekstrakt z ananasa 2%
Emulgator PSC 3 3% (pewnie możesz użyć innego, ale ten fajnie zagęszcza)
Olejek eteryczny z pomarańczy kilka kropli dla zapachu głównie dodałam)
Olej rokitnikowy 2%
W połowie hydrolatu rozpuszczamy SCI i ananasa, dodajemy gliceryt, konserwant i olej rokitnikowy (żeby nie brudzić zbyt wielu naczyń) .
Z reszty składników robimy krem czyli podgrzewany w jednej zlewce pozostałą część hydrolatu, w drugiej shea, monostearynian gluceroly, PSC3 i olej abisyński. Gdy wszystko będzie rozpuszczone wlewamy delikatnie tłuszcze do hydrolatu (temperatura ok. 70°C). Wkładamy do zimnej kąpieli wodnej, zanurzamy blender i miksujemy. Po około minucie porzucamy i wychodzimy. Wracamy gdy będzie chłodne, powinno mieć konsystencję mleczka. Wtedy dodajemy to rozpuszczone SCI ze zlewki, która czeka zapomniana. Mieszamy już tylko łyżką, żeby nie było bąbli. Zostawiamy, zgęstnie do rana.
Wiem, przepisy nie są specjalnie proste, ale to były eksperymenty. Teraz będę pracować nad ich uproszczeniem 🙂
A prawda jest taka, że jak zrobicie krem i dodacie do niego delikatny detergent to macie paszczomyjkę 😃 Starajcie się nie przekraczać 10%, bo może suszyć i ściągać peruki.
/Ewa

Tabletki do mycia zębów

Dzień dobry,
przedstawiamy nasze najnowsze dziecko:
tabletki do mycia zębów roboczo nazywane szczeżujami lub zębościerkami 😃
Są już po pierwszych testach, były lekkie obawy, ale nasze zęby wyszły z tego w składzie niezmienionym 🙂
Absolutnie zerowaste, idealne na podróż i przede wszystkim doskonale czyszczące. Składniki, których użyliśmy znane są z właściwości chroniących i wzmacniających dziąsła, zapobiegających stanom zapalnym, wybielających, czyszczących, a także pomocnych w zapobieganiu rozwoju próchnicy i paradontozy.
Do tabletek wrzuciliśmy między innymi : malwę, lukrecję i kosaćca. Dodatkowo olejek goździkowy podbił działanie antybakteryjne, a pomarańczowy dodaliśmy ponieważ lubimy 😃
Tabletkę rozgryzamy, dwie sekundy żujemy, po czym wkraczamy ze szczoteczką i myjemy już jak zwykłą pastą. Aż żal, że mamy te ograniczenia w podróżowaniu 🙂
Ps. Tak, wyglądają jak karma dla kota, i co z tego xD

Peeling skóry głowy

Hello, peelingujecie skórę głowy?
A robicie szampon w proszku?
Obie odpowiedzi brzmią: nie. To źle. Po pierwsze szampon w proszku jest rewelacyjny, jesteśmy w nim zakochani po uszy, dodatkowo jest świetną bazą do zrobienia peelingu skóry głowy.
Po co peelingować skalp?
1.Żeby usunąć cały syf zbierany podczas normalnego, codziennego życia. Buzię oczyszczacie , ścieracie, nakładacie kwasy?
2. Żeby złuszczyć martwy naskórek, który blokuje pory. Martwym naskórkiem żywią się też przeróżne stworzenia, dla których niekoniecznie chce wić ciepłe gniazdko.
3. Złuszczanie skalpu, odblokowując mieszki włosowe, daje im oddech i szansę na lepsze przyswajanie składników odżywczych, które dostarczamy wraz z maskami czy wcierkami.
4 Regularne oczyszczanie skalpu dotlenia skórę, wzmacnia cebulki włosowe i pobudza je do wzrostu, odświeża, reguluje pracę gruczołów łojowych i unosi włosy u nasady. Przedłuża też świeżość fryzury, możemy myć czuprynę jeszcze rzadziej.
To tyle dla tych co nie wiedzieli.
My przygotowaliśmy trzy wersje szamponu peelingującego.
Możecie wypróbować wszystkie. Przepis podstawowy:
37g SCI drobno zmielonego (Sodium Cocoyl Isethionate-pisaliśmy kilka razy, nie będziemy powtarzać)
40g glinki (dowolnej, dostosowanej do Twoich preferencji)
5 g inuliny (wygładza włosy, nabłyszcza, sprawia, że są miękkie)
15 g mąki owsianej (drobno zmielone płatki owsiane, regulują pracę gruczołów łojowych, pomagają w usunięciu nadmiaru sebum, odżywiają cebulki włosowe)
Zmieszać wszystko. Masz 100g szamponu w proszku.
1. Do 30g szamponu dodaj 30g cukru.
Umyj skórę głowy wykonując masaż. Cukier niestety dość szybko się rozpuszcza, nie jest to nasz ulubiony sposób.
2. Do 30g szamponu dodaj 20g grubszej soli (kłodawskiej, jest najlepsza, spod ziemi, bez syfu). Umyj głowę wykonując masaż. Pamiętaj, unikaj soli w peelingu gdy masz drobne ranki czy podrażnienia.
3. Do 40g szamponu dodaj 15g mielonej kawy. Myj wykonując masaż. Zrezygnuj z peelingu z kawą gdy masz, długie, kręcone, plączące się włosy, będzie ciężko wypłukać. Krzyś że swojej czupryny pozbył się dość sprawnie, ale ja miałam już problem.
Bonus:
Możesz zmieszać 30g szamponu z 5g węgla aktywnego. Świetnie podziała na włosy z łupieżem. Oczyści, dotleni, odświeży.
Idźcie i oczyszczajcie się, my właśnie tworzymy odżywkę – peeling enzymatyczny 😃

Krem do rąk intensywnie nawilżający na noc

Kremów do rąk osobiście nie używam, ale robię je od czasu do czasu przez wzgląd na osoby potrzebujące. Mam takie trzy swoje ulubione przepisy, sprawdzają się pięknie wszystkie, w zależności od okoliczności 🙂 Nigdy nie czułam potrzeby dzielenia się nimi, ponieważ nie używając, nie zdaję sobie sprawy, że może ktoś jednak serio używa i potrzebuje 🙂
Dzisiaj jednakowoż potrzebę taką zauważyłam, zatem wygrzebuję i podzielić się chcę.
Na jednej z grup koleżanka Beata zaapelowała o dzielenie się kremami do rąk z ludźmi, którzy muszą pracować przez wiele godzin w rękawiczkach, niszcząc skórę dłoni również ciągłą ich dezynfekcją. Ciężko obecnie mają kurierzy, listonosz czy , kasjerzy w sklepach ❤ Przyłączę się zatem do #akcjaregeneracja i wspomagam kręcących przepisami. Uprzedzam, że przepisy są dla osób bardziej zaawansowanych, pretensji nie przyjmuję 😉 A skoro dla zaawansowanych to działania poszczególnych składników tłumaczyć nie będę, kto zechce to internet o wszystkim opowie 🙂 O stosowaniu mocznik w kosmetyce polecam poczytać tu (warto poświęcić chwilę, bo wiedza bardzo użyteczna) : http://ervish.blogspot.com/…/mocznik-kosmetyce-kremie…
Krem do rąk intensywnie nawilżający na noc. Jest bardzo treściwy i dość tłusty, więc raczej nie będzie najlepszy do pielęgnacji w ciągu dnia, gdy ręce wciąż do pracy potrzebne.
Odwar z żywokostu 30%
Wosk pszczeli 3%
Alkohol cetylowy lub cetearylowy 1%
Imwitor 0,5% (można pominąć i zwiększyć ilość Olivem, ale wiem, że macie Imwitor skitrany po kątach i nie bardzo wiecie co z nim zrobić :))
Olej abisyński 10%
Wszystko wrzucamy do jednej zlewki i wstawiamy do kąpieli wodnej. Gdy całość się rozpuści zaczynamy intensywnie mieszać. Po ostygnięciu dodajemy:
Olej rokitnikowy 2%
Olej makowy lub wiesiołkowy lub awokado 6%
Mocznik 7%
Żel aloesowy 6%
Kwas mlekowy 10% roztwór 15% (dodaję taki, bo na roztworze 10% robię sobie ekstrakty ziołowe w sezonie, czyli takiego roztworu 10 procentowego dodaję 15%,w tym kremie używałam ekstraktu z pąków lipy) możecie dodać roztwór 80% i przeliczyć zwiększenie odwaru z żywokostu.
Gliceryt (u mnie gajowiec, rdestowiec lub uczep czy żółtlica) 5%
Konserwant ok 0,5%
Po zmieszaniu wlewamy do słoiczków. Można dodać kilka kropli olejków eterycznych. Moje kremy pachną porzeczkowo pomarańczowo.
Drugi krem jest nieco lżejszy, ale nadal wymaga chwili aby się wchłonął, zatem polecam do użytku w czasie przerwy na kawę lub podczas chwili odpoczynku(wiem, wiem… co to jest odpoczynek xD)
Odwar z żywokostu lub lniany glut 45%
Olej abisyński lub awokado 6%
Alkohol cetylowy lub cetearylowy 1%
Grzejemy w kąpieli wodnej jak w poprzednim przepisie. Po zmieszaniu i ostudzeniu dodajemy:
Mocznik 5%
Kwas mlekowy 80% roztwór 2 % (czyli dodajemy 2% kwasu 80 procentowego).
Aloes żel 10
Olej wiesiołkowy 5%
Olej makowy 10%
Olej śliwkowy 10%
O czym należy pamiętać:
1.Mocznik rozpuszcza się bez problemu w wodzie. Można odlać część odwaru z żywokostu i rozpuścić w nim, niektórzy dodają od razu do zlewki z emulgatorem. Ja nie.
2. Pamiętajcie o sprawdzeniu pH fazy wodnej, jeśli jest zbyt niskie lub zbyt wysokie (orientacyjnie jest w granicach 4-6) wyregulujcie je (pamiętacie: soda oczyszczona, mleczan sodu, kwas cytrynowy, zależy w którą stronę).
3.Kremy są naprawdę bardzo wydajne, używając ich na noc może warto kimnąć się w bawełnianych rękawiczkach. Można też użyć ich jako podkład do kuracji z woskiem dla dłoni, o której pisaliśmy jakiś czas temu.
4. Jak coś to pytajcie, bo reszty zapomniałam 🙂

Pudrowy szampon

Stardust 😃
Pudrowy szampon testuję od paru dni i poza problemem z aplikacją pod prysznicem nie widzę w nich wad. Akurat jestem osobą, która nienawidzi gdy woda leci do oczu (soczewki kontaktowe) i nigdy nie stoję pod lejącą się wodą, a raczej nią się polewam. Zatem dla mnie nie ma przeszkód w stosowaniu, odpowiednią ilość proszku odmierzam sobie wcześniej i nie szoruję po moich włosach twardą kostką.
Puder robi się cudownie prosto i szybko. Kluczem oczywiście jest skład i proporcje.
Szampon, który w tej chwili testuję zawiera w sobie:
SCI – Sodium Cocoyl Isethionate, łagodny surfaktant wytwarzany z oleju kokosowego, obecnie mój ulubiony i testuję różne nowe receptury z jego udziałem
Biała glinka- delikatnie oczyszcza i łagodzi podrażnienia
Shikakai- wiadomo zawiera saponiny, oczyszcza i jednocześnie odżywia, u mnie pomaga zachować lekkość loków (a raczej moje włosy to fale)
Proszek z pomarańczy- nadaje miękkości włosom
Proszek z banana- nawilża , odżywia i nadaje miękkości
Inulina- wygładza włosy i dodaje im blasku
Poliquanternium -10 – kationowy środek kondycjonujący do włosów, tworzy na włosie filtr ochronny, przeciwdziała elektryzowaniu, ułatwia rozczesywanie, a dodatkowo wzmacnia pienistość produktu.
Można sypnąć porcją bezpośrednio na mocno mokre włosy, wytworzyć pianę, umyć i spłukać. Można też wcześniej zalać odmierzoną porcję gorącą wodą , rozpuścić całość i wtedy umyć jak zwykłym szamponem. Jak kto woli.
Macie teraz trochę wolnego i zdroworozsądkowo powinniście pozostać w domu( ja niestety wciąż chodzę do pracy), więc zachęcam do doświadczeń i stworzenia własnego gwiezdnego pyłu.
Moje proporcje:
SCI 37 %
Glinka 10 %
Shikakai 25 %
Proszek z pomarańczy 21 %
Proszek bananowy 3 %
Inulina 3 %
Poliquanternium 10- 1 %
Oczywiście mieszacie dowolnie co Wam pasuje. Proponuję mini konkurs na grupie Mieszadło w tej sprawie 😃 Miłego ❤

Szampon w proszku

Było to tak, że wpierw podjarałam się myślą o szamponie w proszku. Maksymalnie. Zrobiłam go oczywiście zaraz po proszku do twarzy, ale jako, że byłam świeżo po hennie to nie używałam go w ten sam dzień, tylko gapiłam się tam na niego co jakiś czas z uczuciami.
Dziś w pracy poszłam do kolegów (budowlana firma, przypomnę) i chwalę się, że zrobiłam szampon w proszku. Zapadła cisza. No to pytam co oni na to.
-A wiesz, że my to mamy gdzieś ? Ja się myję cały tym ostatnim szamponem od Ciebie.
-No, ale heloł w proszku, czaicie bazę?
-A jak w proszku to ci powiem, że bez sensu, bo pod prysznicem zaraz zaleje cały słoik wodą i tyle z proszku. Idź wymyśl coś innego.
Poszłam. Taka lekko zrezygnowana.
W domu zaś postanowiłam mimo wszystko wypróbować, skoro już było gotowe.
Odsypałam 2 gramy do pojemniczka (tak sobie wymyśliłam te 2 gramy, tzn wyszło mi to po bardzo skomplikowanych obliczeniach) i poszłam myć włosy. Zmoczyłam całość, nasypałam proszku i zrobiłam szuru buru. Tadam. Niech gadają co chcą, ja jestem bardzo zadowolona. Wielka piana, którą umyłam się cała i wszystko wokół, włosy ładnie domyte, z płukaniem żadnych problemów. Nie plątały się w trakcie, ani nie były szorstkie po. Oczywiście odżywkę też nałożyłam, wiadomo, szampon żaden moich włosów nie odżywi. Po wysuszeniu fryzury mówię tej wersji zdecydowane TAK.
Jest bardziej wydajny niż ten w kostce, wcale nie widzę niewygody w stosowaniu, wystarczy wcześniej przygotować sobie odpowiednią ilość. Drugim sposobem jest zalanie 2,5 g proszku 50 ml gorącej wody. Też działa.

Proszek do mycia buzi

Czym kto myje buzię to jest jego sprawa.
Ja myję tym co mam pod ręką i też nikomu nic do tego. Pracuję w firmie budowlanej gdzie pył i brud, nawet w biurze, jest codziennością, zatem moja skóra potrzebuje dobrego czyszczenia każdego wieczoru. Ostatnio przypomniałam sobie, że kiedyś dawno, moja młodsza siostra podarowała mi proszek do mycia twarzy i to był bardzo fajny produkt. Nie drapał jakoś specjalnie, nie wysuszał też z przesadą, a po użyciu skóra była gładka i czysta. I był mega wydajny, nie mogłam go wykończyć.
Zrobiłam sobie chyba coś bardzo podobnego, bo jest w proszku i działa tak samo dobrze. Wykorzystałam do tego SCI (Sodium Cocoyl Isethionate), Tak, tak, znacie go z szamponów w kostce–łagodny surfaktant z oleju kokosowego, nie powinien podrażniać ani uczulać (aczkolwiek wszystko się zdarzyć może, znam osoby uczulone). Do tego glinka, ja użyłam białej ponieważ mam pod ręką. Następnie użyłam proszku z wąkroty zwyczajnej (mam tuż za domem zatem sproszkowałam), ekstraktu w proszku z irysa, który oczyszcza i nawilża skórę, skrobii ziemniaczanej (skrobia ziemniaczana dostępna w zasadzie w każdym sklepie jest tematem na osobny wpis-warto stosować kosmetycznie), spiruliny i mleka w proszku, którego resztki w szafie posiadała. Dołożyłam też lukrecję, ale kto nie ma w domu, to z kupieniem mógł już się zrobić problem, ponieważ ludzie wykupują masowo w ramach ochrony przed koronawirusem. Kosmetyczne lukrecja łagodzi stany zapalne i podrażnienia. Zmieszałam to wszystko i już. W drugiej butelce to czerwonawe, no może brązowawe, to takież myjadło z czerwoną glinką, płatkami róży i hibiskusem. Dla bardzo starych ludzi stojących nad grobem, którzy dodatkowo mają problemy z pękającymi naczynkami.
Piękne są, nieprawdaż? Rozejdzcie się zatem i sporządźcie sobie taki puder, zapewniam zadowolenie. Chyba. Raczej 🙂
Zapomniałabym . Kluczowe są proporcje. Żeby nie zrobiła nam krzywdy zbyt wielka ilość SCI.
Proszek do mycia wersja pierwsza (wszystko w proszku, zmielone na pył) :
15 % irys
4% hibiskus
15% róża
15% glinka czerwona
20% mleko w proszku (w wersji wegańskiej mąka owsiana)
25% skrobia
Wersja druga też na starość, delikatnie na przebarwienia i dla bardziej wrażliwych :
10% lukrecja
5 % wąkrotka
15% irys
15% glinka biała
10% spirulina
15% mąka owsiana
22% skrobia
Tę wersję wzbogaciłam sobie jeszcze proszkiem z aloesu i kwasem hialuronowym oraz alantoiną
Trochę to wszystko na żywioł tworzyłam, ale w użyciu jest dość przyjemne i zadowolonam. Myślę, że na tej podstawie możecie stworzyć swoje własne proszki trzymając się mniej więcej proporcji :
20-40% mleko w proszku lub mąka owsiana
10-30% glinek
30-40 % proszków ziołowych
4-6% Sodium Cocoyl Isethionate
2-5% dodatków (witaminy, kwas hialuronowy, bromelaina, aloes, alantoina).
Używamy sypiąc odrobinę na dłoń, do tego trochę wody i spieniamy, po czym myjemy taką pastą buzię. Spłukujemy. Cudownie 😃
I owszem. W ten sam sposób możemy przygotować sobie bardzo szybko szampon w proszku. Przepis będzie jakoś niedługo.

Co zrobić z resztkami szamponu w kostce

Często pada pytanie co zrobić z resztkami szamponu w kostce, bo to wchodzi we włosy, ciężko rozprowadzić i w ogóle ucieka z rąk, krótko mówiąc idzie na zmarnowane. Otóż wystarczy takie skrawki pokruszyć i zalać wrzątkiem. Jeśli szampon zawierał w składzie emulgator kationowy(BTMS, Varisoft, behetrimonium chloride czy inne) to płyn wyjdzie bardziej gęsty, jeśli nie, to nie 😉
Jak to zrobić?
5 g resztek szamponowych(mniej więcej jedna czubata łyżeczka) pokruszyć i wrzucić do szklanki, a następnie zalać je 100g wrzątku lub mocno gorącej wody czy naparu z ziół (około pół szklanki). Intensywnie wymieszać, zostawić do rana. Przy moich długich włosach wystarcza jeszcze na 3-4 mycia, ilość wytworzonej piany spokojnie umyje jeszcze całe ciało twe.
Tak robię z resztkami w garach po robieniu szamponów, zawsze tego zostaje przynajmniej na 200 ml szamponu.
Miłego mieszania ❤

Odżywka do włosów na BTMS

Jak zrobić fajną odżywkę do włosów na BTMS? To powtarzające się pytanie w wiadomościach od Was.
Dziś powiemy nie tylko jak ja zrobić, ale także jak podkręcić, żeby wiała luksusem i jak zrobić jej zapas bez konserwantów, żeby potem nie babrać się w garach , a mieć gotową, łatwą w obróbce bazę.
 Kationowy emulgator BTMS czyli taki, który nie tylko emulguje naszą odżywkę, ale też kondycjonuje włosy. Emulgator kationowego powszechnie używane są w produktach do włosów. Jeśli po odżywce Wasze włosy są miękkie, gładkie i dobrze się rozczesują, to jest to najczęściej ich zasługa.
Z czym zmieszamy nasz BTMS? Z alkoholem cetylowym, który dodatkowo wygładzi włosy, masłem odpowiednim dla nas, oraz olejem. Olej i masło powinny być z tych, które są odporne na działanie temperatury, ponieważ przygotowujemy wszystko na gorąco.
Moje składniki:
15 g BTMS
13 g alkoholu cetylowego lub cetearylowego
15 g masła shea, kakaowego lub innego dobrego dla Twoich włosów
13 g oleju abisyńskiego, migdałowego lub innego dobrego dla Twoich włosów, ale odpornego na działanie temperatury
3g gliceryny lub glicerytu ziołowego
Komentarz: zazwyczaj używam masła shea, gdyż dużo lepiej wpływa na moje włosy. Tekst piszę będąc nad morzem i przy sobie mam tylko masło kakaowe, stąd ono na zdjęciu, moje masło shea czeka na mnie w Prostej Kostce w Gdyni, gdzie jutro poprowadzę warsztaty z kosmetyków do włosów. Nie dodałam też w pierwszej fazie do tej odżywki żadnego glicerytu, bo nie chciało mi się wracać do samochodu, ale to akurat w tym momencie nie miało większego znaczenia. Nie ma zdjęć rozpuszczania Varisoftu i mieszania składników gdyż miałam mały kubeczek i walczyłam z wiatrem. Koniec.
Rozpuszczacie Varisoft bezpośrednio na ogniu(małym), dorzucacie alkohol cetylowy, mieszkacie do momentu gdy całość lekko zawrze. Wtedy należy wymieszać intensywnie aby całość się rozpuściła (ten emulgator niestety ma to do siebie, że słabo mu idzie rozpuszcza nie w kąpieli wodnej),. Zdejmuje ie z ognia, dodajecie masło shea czy tam inne, gdy się rozpuści dokładamy olej abisyński czy migdałowy, mieszamy, a po lekkim przestudzeniu dolewacie gliceryt. Intensywnie zamieszajcie i do foremki. Możecie zrobić w kilku małych foremkach, bo oto teraz dopiero zaczyna się zabawa.
Po zastygnięciu wyjmujemy odżywki z foremek i w zasadzie jeśli nie użyliśmy masła kakaowego to można używać bezpośrednio na włosy taką kostkę, ale wiele osób twierdzi, że jest zbyt tępa. Ok, w takim razie znalazłam się rozwiązanie.
Bierzemy słoiczek lub butelkę ok 100 ml.
6 g naszej odżywki w kostce, kroimy lub kruszymy na małe kawałki, wrzucamy do tego słoika i zalewamy 50g wrzącej wody. Mieszamy, wstrząsamy aż do rozpuszczenia odżywki(uwaga, nie poparzcie się, róbcie to przez ściereczkę czy jakoś tak). Początkowo odżywka będzie bardzo rzadka, ale zostawcie ją na godzinę i wtedy do niej wroćcie.
Macie gotową gęstą bazę odżywkową. Teraz możecie stać się kosmetycznymi czarodziejami 😃
Ja do mojej odżywki nadmorskiej dodałam: łyżeczkę spiruliny
5 g oleju z nasion kolendry
3 g glicerytu z wierzbówki kiprzycy
5 g żelu aloesowego.
Wszystko dorzuciłem do butelki, powstrząsałam i oto jest. Jak wrócę z bursztynowych łowów to będzie używane 😃
O składnikach:
Spirulina wygładza, nabłyszcza i zwiększa objętość włosów. Zapobiega też ich wypadaniu odżywiają cebulki.
Żel aloesowy jest humektantem, nawilża włosy i skórę głowy, wygładza, wzmacnia cebulki, ułatwia rozczesywanie, łagodzi swędzenie.
Olej z nasion kolendry – pełen opis w niedawnym wpisie o wcierce kolendrowej.
O wierzbówce kiprzycy i jej zastosowaniu w kosmetyce pisaliśmy na 1000roslin.pl.
I jak? Czy taki przepis wygląda dobrze?
Jeśli porobiłam błędy to sorka, ale spieszę się nad morze i wrócę późno, nie mam czasu sprawdzać co napisałam 😃 Przepis niedługo wyląduje na blogu i wtedy poczynię korekty 🙂
Zdjęcia obrazują fazy dzisiejszego czynienia przedmiotowej odżywki 🙂
Ps. Zamiast Varisoftu możecie użyć oczywiście BTMS czy innego emulgatora kationowego. Bez problemów. Ja używałam BTMS, Varisoft BT, GSOFT EQF (to samo co Varisoft lecz pod inną nazwą handlową) i dwóch czy trzech, których nazw nie pamiętam. Jednakowoż zestawienie z posta wedle moich odczuć moim włosom odpowiada najbardziej. Bo przecież robię pod siebie 😃

       

Rozgrzewająca maść na dłonie i stopy

Halo, ogłaszamy tydzień kolendrowy. Właściwości tej rośliny zachwycają nas od dłuższego czasu, obkupiliśmy się w ziarna i tłoczymy olej, zapach roznosi się po całym domu, idzie z nami nawet do pracy.
Dziś zróbmy razem maść na zimne dłonie i stopy.
Czasem warto wrócić do korzeni, łapska marzną, stawy jęczą, z kolendrą takie rzeczy to bajka na dobranoc. Skupmy się na niezastąpionych korzyściach oleju i olejku z kolendry. Jeśli zajrzyjcie na bloga Herbiness tutaj:
http://www.herbiness.com/olejek-kolendrowy-wlasciwosci…/, znajdziecie informację o rozgrzewających właściwościach kolendry. Jak to w praktyce wygląda? Grzeje w maści i masażu pięknie, rozgrzewa stawy i pobudza krążenie co czyni go numerem jeden w składzie kosmetyki i terapii zimowych. Maść, o składzie jak na fotografii poniżej, grzała zimne stopy do rana, w zasadzie na spacer rękawice i skarpety wydają się zbędne 😉
Przepis?
60g maceratu żywica świerkowa w oleju kokosowym
3g wosku pszczelego
2g Imwitor 375 (można pominąć, ale jeśli macie to zachęcamy do dodania)
20g oleju z nasion kolendry
20g naparu z korzenia imbiru
1g olejku eterycznego z nasion kolendry
1g olejku eterycznego z imbiru
Rozpuszczamy maceratu z żywicy z woskiem pszczelim, imwitorem i lanoliną w kąpieli wodnej. Miksując wlewamy po kilka kropli napar imbirowy z glicerytem kasztanowym. Mieszamy do zemulgowania i przestygnięcia(maść zrobi się jednolita i jaśniejsza). Wciąż mieszając dodajemy olej z kolendry z olejkami eterycznymi. Zostawiamy na kilka minut i mieszamy jeszcze raz przez chwilę. Potem już tylko do słoika i gotowe 😃
A już jutro kolendrowa wcierka do włosów, które znikają 🙂