Menu Zamknij

Szampon w proszku

Było to tak, że wpierw podjarałam się myślą o szamponie w proszku. Maksymalnie. Zrobiłam go oczywiście zaraz po proszku do twarzy, ale jako, że byłam świeżo po hennie to nie używałam go w ten sam dzień, tylko gapiłam się tam na niego co jakiś czas z uczuciami.
Dziś w pracy poszłam do kolegów (budowlana firma, przypomnę) i chwalę się, że zrobiłam szampon w proszku. Zapadła cisza. No to pytam co oni na to.
-A wiesz, że my to mamy gdzieś ? Ja się myję cały tym ostatnim szamponem od Ciebie.
-No, ale heloł w proszku, czaicie bazę?
-A jak w proszku to ci powiem, że bez sensu, bo pod prysznicem zaraz zaleje cały słoik wodą i tyle z proszku. Idź wymyśl coś innego.
Poszłam. Taka lekko zrezygnowana.
W domu zaś postanowiłam mimo wszystko wypróbować, skoro już było gotowe.
Odsypałam 2 gramy do pojemniczka (tak sobie wymyśliłam te 2 gramy, tzn wyszło mi to po bardzo skomplikowanych obliczeniach) i poszłam myć włosy. Zmoczyłam całość, nasypałam proszku i zrobiłam szuru buru. Tadam. Niech gadają co chcą, ja jestem bardzo zadowolona. Wielka piana, którą umyłam się cała i wszystko wokół, włosy ładnie domyte, z płukaniem żadnych problemów. Nie plątały się w trakcie, ani nie były szorstkie po. Oczywiście odżywkę też nałożyłam, wiadomo, szampon żaden moich włosów nie odżywi. Po wysuszeniu fryzury mówię tej wersji zdecydowane TAK.
Jest bardziej wydajny niż ten w kostce, wcale nie widzę niewygody w stosowaniu, wystarczy wcześniej przygotować sobie odpowiednią ilość. Drugim sposobem jest zalanie 2,5 g proszku 50 ml gorącej wody. Też działa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *